Musy do ciała Nivea. Prosta i przyjemna aplikacja.

Cześć!

Kto z Was zna nowość NIVEA czyli super lekkie musy do ciała? Jeśli nie to zapraszam do przeczytania mojej krótkiej recki na ten temat.
Krótkiej bo ostatnio mam tak mało czasu.... A czas to pieniądz. 


Jak już wpomniałam wyżej, ostatnio mam mało czasu na cokolwiek z przyjemności i pielęgnacji. Dużo się dzieje... Mąż dostał kartę pobytu o czym pisałam  kilka notek do tyłu, a ja z pracy w domu przeniosłam się z robotą do biura na etat... 


Z racji braku czasu nie mam w ogóle ochoty wieczorami stać jak święty turecki nago (swoją drogą, czy ktoś wie skąd się wzieło to powiedzenie?) i czekać aż wchłonie mi się jakiś balsam do ciała... Szczerze to wolę te 5 min w łazience więcej poświecić na 5 min spania dłużej... bo budzik o 6 rano to naprawdę dramat na dłuższą metę... zresztą co ja będę Wam o tym pisać... sami wiecie jak to jest!

Wracając do tematu mojej wieczornej pielęgnacji ciała to jest ona znikoma... ale tu przychodzi mi na pomoc Nivea i ich nowość dla klubu przyjaciółek Nivea czyli dwa fajne i extra wyglądające musy do ciała w formie wyciskanej pianki. 
Nieciepię żadnych tłustych i problematycznych specyfików do ciała a tu proszę.. coś lekkiego i super wchłaniającego się. 





Wielki plus dla Nivea, że wysłał Nam (czyli przyjaciółkom) aż dwa rodzaje musów, tzn dwie wersje zapachowe z maliną i ogórkiem. Dzika Malina i Biała Herbata pachnie bardzo słodko, ale nie sztucznie. Świeży Ogórek i Herbata Matcha to klasyka świeżości i czuć lekkiego arbuza gdzieś tam za lasami, za górami.  Nawet na korkach są naklejki, które po potarciu palcem wydzielają zapach danego musu. Można bez paprania i niszczenia kosmetyków w drogerii sprawdzić, który zapach jest Ci bardziej odpowiadający. 



Oczywiście, ja jako niepoprawny romantyk wszystkiego co arbuzowe i melonowe również i w pospolitym ogórku wyczuwam tą zaczarowaną nutkę świeżości, wiec jak dla mnie 1;0 dla ogóraska. 

Wiosna to czas wyzwań i walki o piękną i co najważniejsze nie suchą (jak pięty Cejrowskiego) skórą... Czas ruszyć na ciężką batalię z kremami i balsamami do ciała... 

Moim zdaniem Nivea ma szansę wygrać nie jedną bitwę a może i wojnę? 



Znacie te musy do ciała? 

Do następnego,


13 komentarzy:

  1. Nie znam, ale koniecznie muszę się z nimi zapoznać. Codziennie stosuję balsamy i bez nich nie wyobrażam sobie życia, ale faktycznie długie wchłanianie i mazanie się przed snem czasem zdaje się nie mieć końca ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy produkt :). I w ogóle super rozwiązanie z tą pachnącą zatyczką :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chetnie bym je wyprobowala. Tez nie lubie tlustych mazidel.

    OdpowiedzUsuń
  4. Musy do ciała w formie pianki, ciekawe ;) Za tymi klasycznymi pod prysznic nie przepadałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam ich, ale poluję na zielony! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam, ale chętnie poznam bliżej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Musów z Nivea jeszcze nie używałam - wydają się być fajne :) Też nie lubię czekać aż balsam się wchłonie, dlatego to jest kosmetyk, po który sięgam najrzadziej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wersja ogórkowa chyba bardziej przypadłaby mi do gustu (też lubię nutki arbuzowe, piona!).

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę w końcu je wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ponoć pachną nieziemsko...muszę zobaczyć przy okazji...zapewne kupię;)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dzięki z Waszą aktywność.
Jeśli obserwujesz mojego bloga, daj znać!

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Copyright © 2014 Mint on Mars , Blogger