Story Time: Praca w Rossmann. Moje doświadczenie.

Cześć! 
Temat szalonych promocji w Rossmanie zainspirował mnie do napisania małego "story time", który jak najbardziej jest na czasie. Mianowicie, dziś opowiem Wam co nieco o moim doświadczeniu jako kasjer / sprzedawca w tejże sieci sklepów. 
Nie będę tutaj się rozpisywać jak długo tam pracowałam i dlaczego odeszłam, wolę też zaznaczyć, że to moje doświadczenie i wiadomo, że może się troszkę różnić od innych pracowników 

Zapraszam! 


W latach 2012-2014 mieszkałam w Warszawie z powodu studiów magisterskich. Jak każdy studenciak potrzebowałam pieniążków i tak oto znalazłam się w Rossmanie na stanowisku kasjer-sprzedawca. 

 CV i rekrutacja 

Każda praca zaczyna się od wysłania CV. Na szczęście Rossmann idzie tutaj na rękę, ponieważ możemy zaaplikować o pracę bezpośrednio przez ich stronę. Więcej informacji można znaleźć w zakładce kariera. 

Tak też zrobiłam i ja, wysyłając CV pod wieczór, i jakie było moje zdziwienie, kiedy na drugi dzień rano otrzymałam telefon z zaproszeniem na rekrutację. Muszę zaznaczyć, że wcześniej miałam już doświadczenie jako kasjer-sprzedawca między innymi w sieci sklepów Alma. 

Na rekrutację, która miała miejsce w małym biurze w centrum Warszawy poszłam z wydrukowanym CV i listem motywacyjnym. Dress Code na rozmowę kwalifikacyjną nie był mi wcześniej przedstawiony, poszłam ubrana nie formalnie ale też nie "byle jak". Proponuje ubrać jeansy i jakąś ładną koszulę. 

Na rozmowie kwalifikacyjnej zostałam zapytana o wcześniejsze doświadczenia w branży sprzedażowej, padło też kilka pytań co studiuje, jakie mam plany na przyszłość i ile chciałabym zarabiać. 
Oczekiwano ode mnie języka angielskiego na poziomie komunikatywnym, ponieważ w Warszawie do Rossmanna przychodzi dużo obcokrajowców. 

Rozmowa była przeprowadzona przez dwie bardzo sympatyczne Panie w wieku ok 30-35 lat, atmosfera była luźna i czułam się jak na kawie z przyjaciółką. 
Czas trwania  to około 30 min. 

2 godziny po rozmowie kwalifikacyjnej dostałam wiadomość, że zostałam przyjęta do pracy. 

Pierwszy dzień w pracy 

Pierwszy dzień w pracy był bardzo organizacyjny teoretycznie i nie mogłam wyjść na sklep. Najpierw zapoznałam się z historią marki Rossmann, potem z zasadami panującymi w sklepie między innymi jak należy obsłużyć klienta na kasie, jakie formułki muszą zostać wypowiedzane. 

Pierwszy dzień to typowa nauka teorii, z której zostałam odpytana. 
Każdy pracownik ma swoją szafkę z pomieszczeniu socjalnym, zamykaną na kluczyk. To tutaj przebiera się w fartuszek, zakłada wygodne buty. Na sklep NIE można wyjść bez fartuszka, a że przez kilka dni nie miałam swojego, musiałam ubrać fartuszek awaryjny, który zawsze wisiał w socjalu na wypadek, gdyby któraś z pracownic zapomniała swój z domu. 


Sprawy organizacyjne

Na sklep trzeba było ubrać wygodne obuwie takie jak tenisówki albo klapki, ewentualnie chodaki. Buty na obcasie czy koturnie odpadały bo przy 8 h pracy można było nabawić się problemów z kręgosłupem. Myślę, że nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Do pracy należało przychodzić w makijażu, niekoniecznie pełnym (podkład, puder itp) ale nie można było przyjść "z nagą twarzą". Ja wtedy (2013 rok) nie malowałam się z zbytnio, jedynie kreska na oku, tusz i błyszczyk. To wystarczyło, nie trzeba było przyjść wymalowanym jak na bal. 

Każdy pracownik ma przerwę 20 min na szybki posiłek, która ustala się z rana z kierownikiem lub z innym pracownikami między sobą, natomiast przerwa na potrzeby fizjologiczne może nastąpić w każdej chwili jeśli na sklepie nie ma zbyt dużo klientów lub właśnie skończyliśmy zmianę na kasie numer 1. 

Kasa nr.1 to kasa zawsze otwarta. Pewnie zauważyliście, że większość kas jest zamkniętych a gdy jest kolejka ludzi przez cały Rossmann słychać dzwonek. Ten dzwonek to sygnał dzwiękowy dla kasjerek, że robi się tłuczno przy kasie nr.1 i należy otworzyć dodatkowe miejce kasowania produktów.
W ciągu każdej zmiany, kasjer-sprzedawca ma obowiązek "siedzieć" na głównej kasie 3 godziny, które mijają bardzo szybko bo cały czas co się dzieje. Do kasy nr 1 spływają też reklamacje i kasjer ma obowiązek wezwać kierownika, ponieważ sam NIE może zejść z kasy. Kierownika woła się najczęściej przez dzwonek albo po prostu krzycząć na pół sklepu :D 

Ja bardzo lubiłam te 3 godzinne zmiany na głównej kasie bo wtedy czas mijał bardzo szybko. Pracowałam w Rossmannie w centrum Warszawy więc często naszymi klientami były osoby za granicy, i sławne gwiazdy-rozgwiazdy. Troszkę śmiesznie było patrzeć jak taki Czarek Pazura kupuje np Domestos :D 

Gdy nie jesteśmy na głównej kasie, mamy czas na układanie i sprawdzanie towarów na półkach, pomoganie klientom w wyborze produktów. Generalnie póki klient nie zapytał o dany produkt nie wtrącałam się, ale gdy widziałam, że błądzi jak dziecko we mgle to chętnie podeszłam i zapytałam w czym mogę pomóc. 
Co do układania towarów na półkach i dokładaniu ich, każdy kasjer-sprzedawca ma przypisaną sekcję produktów na dany dzień i tylką tą sekcją się zajmuje. Ważne jest to by na koniec dnia każda sekcja została odchaczona jako sprawdzona i uzupełniona. 

Dostawa towaru czy zmiana promocji następuje w nocy. Przychodzi się wtedy na nocną zmianę we dwie osoby. Przyjedża samochód  z magazynu Rossmanna z Łodzi i trzeba wszystkie produkty wypakować z palet, a promocje wydrukować i rozłożyć na sklepie w odpowiednich miejscach, a także zmienić plakaty promocyjne. 
To może być minusem pracy w Rossmannie, ale można się do nocek przyzwyczaić. 

Codziennie przed wejściem na salę, zostaje sprawdzona zawartość torebki przez ochroniarza, a rzeczy które są zakupione w Rossmannie np parasol są zaklejone nalepką. 

Niestety nie podobał mi się fakt, że trzeba było rozliczać się z prywatnych pieniążków z portfela, pisząc ile się ich miało rano przed pracą a ile po pracy (w sensie czy nagle magicznie nie przyszła mi dyszka do portfela). Po zakończonej pracy, jedna z koleżanek musiała przeszukać moją torebkę i sprawdzić czy czegoś sobie nie wziełam ze sklepu. 
Takie są standardowe procedury nie tylko w Rossmann ale innych drogeriach i trzeba się na to uodpornić. 

Klienci

Przepraszam za wyrażenie, ale niektórzy klienci to bydło puszczone na samowolkę. Szczególnie teraz w okresie gorących wyprzedaży, sami pewnie wiecie jak niektórzy ludzie potrafią się zachować. Kiedy nie ma żadnych ciekawych promocji jest w miarę spokojnie, ale niestety trzeba niektórym ludziom patrzeć na ręce i jest to rola kasjerek, które chodzą po sklepie. Taki chodzący monitoring :D

Najwięcej "ynteligentnych" klientów trafia się na dziale z kolorówka. Otwierają i maziają się kosmetykami a potem biorą świeże, nie otwarte produkty i lecą z nimi do kasy. Niestety kasjerki nie mogą zwrócić uwagi, ale ochroniarz już tak. Tak samo jest w przypadku podejrzenia kradzieży. Zgłasza się wtedy ochroniarzowi, że dany delikwent na sklepie zachowuje się podejrzanie. Wtedy ochroniarz zaprasza taką osobę na zaplecze i wzywana jest policja. 
Na szczęście podczas mojego okresu pracy w Rossmannie nigdy nie zdażyła się żadna kradzież na mojej zmianie. 

Ze względu na takich "sympatycznych" ludzi, dużo kosmetyków kolorowych jest pochowana w szufladach pod szafami, dlatego jeśli Wam na czymś zależy, warto zapytać kasjerki czy akurat tego nie mają gdzieś schowanego. 

Moja opinia 

Pracę w Rossmannie wspomina BARDZO dobrze. Ogólnie klienci były różni, wiadomo, ale na sklepie zawsze panowała dobra i przyjazna atmosfera. Wszyscy pracownicy byli na "Ty" między sobą, a także z kierownikiem sklepu. Bardzo miło wspominam ten czas i chętnie wróciłabym do pracy w Rossmannie.  Możliwe, że kiedy wrócę za kilka miesięcy do Polski, ponownie wyślę swoje CV. Zarobki były OK, elastyczny grafik. Można też było zamienić się z koleżanką kiedy wypadło mi coś i nie dało rady przyjść na tą godzinę do pracy. 

Taką pracę polecam głównie studentom, z powodu elastycznego grafiku, jak i młodym osobom, które interesują się makijażem i pielęgnacją. Warto też wspomnieć, że u mnie na sklepie był jeden mężczyzna jako kasjer-sprzedawca, więc nie jest to praca jedynie dla kobiet. 

Mam nadzieję, że mój "Story Time" Wam się spodobał i chociaż
troszkę przybliżyłam jak to jest pracować w Rossmannie.
Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam do komentarzy. 
Do następnego, 






54 komentarze:

  1. Zaciekawił mnie mega twój post, zawsze się zastanawiałam jak to jest pracować w Rossmann'ie. Pracownice wyglądały na zadowolone :D Zaskoczył mnie fakt z tym przeszukiwaniem torebki... Masakra. W Warszawie na pewno jest to ciekawa praca, wierzę że duzo jest gwiazd i celebrytów :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą torebką niestety takie są procedury nie tylko w Rossmann, ale w HEBE czy innych drogeriach też.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe;) Fajnie, że opisałaś ta pracę "od kuchni", zawsze mnie to zastanawiało jak wygląda praca w takim Rossmannie, zwłaszcza teraz w w czasie tych mega promocji. Zawsze chciałam pracować w Drogerii. Może jak będę na stałe w Polsce to wezmę pod uwagę Rossmann.
    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy post. Może i praca nie jest najgorsza, ale jak by mi ktoś codziennie przeszukiwał torebkę i przeliczał pieniądze czułabym się jak potencjalny złodziej i wiem, że nie przywykłabym do takiego traktowania. Pracodawca z góry zakłada, że przyjmuje do pracy złodziei? To poniżej ludzkiej godności i dziwię się, że ludzie się na to zgadzają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo nie wiedziałam, że masz takie doświadczenie. Rzeczywiście trochę niekomfortowo z tym przeglądaniem torebki ale procedury rzecz wyższa:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy post :) Jak ja się cieszę, że jednak olałam rozmowę o pracę do Ross, ale może i tak miało być, bo dzięki temu zaczęłam pracować w IT. Raz w życiu miałam pracę, w której musiałam skontrolować Rossmann w mojej okolicy - teraz mi ochroniarz żyć nie daje bo myśli, że jestem na kontroli :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja szwagierka pracuje w Rossmannie ale jakoś na ten temat się nie zeszło, bo póki ci rzadko ją widzę. Z teojego opisu wydaje mi się, że to nawet całkiem fajna praca. Szkoda tylko, że takie procedury tam są :) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuje patrzeć na to jak ludzie zachowują się przy szafach z kolorówka :/ Wczoraj byłam w Rossmannie i trafiłam na mega miła obsługę - szukali dla mnie produktow na magazynie i się znalazły, chociaż na półce ich juz nie bylo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega przydatne :D wielu osobom przyda się ta wiedza:) mogę zapytać czy do pracy w rossmnnie trzeba mieć książeczkę sanepidowską?

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja koleżanka też pracowała w Rossmanie i niestety nie miała miłej atmosfery ale rzeczywiście zarobki w porządku jak i grafik ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Często czytałam "dramatyczne" opisy pracy w takich sklepach, fajnie, że Ty byłaś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O! - no to wychodzi na to, że jesteśmy koleżankami po fachu ;-) Nigdy nie afiszowałam się z tym na blogu, ale ja również pracuję w Rossmann'ie - co prawda aktualnie mam małą przerwę od pracy w postaci urlopu macierzyńskiego, ale jednak ;-) Pracę szczerze polecam i to nie tylko studentom i młodym osobom. ;-)
    Z tymi kradzieżami to miałaś szczęście, bo przy mnie niestety tyle nakradli, że głowa mała! Na jeden raz kiedyś facet wyniósł perfum za 1200 zł ;-( A zdarzało mi się oglądać na kamerach sytuację, że pomagałam jakiejś kobiecie wybrać szminkę i odwróciłam się do niej plecami na chwilę a ona tą szminkę w tym momencie ukradła ;-| Oj o pracy mogłabym godzinami opowiadać ;-D

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że napisałaś ten post, bo kiedyś się zastanawiałam nad pracą tam, ale to było daaaawno. Ciekawa jestem, w którym dokładnie rossku pracowałaś, bo może się spotkałyśmy xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawi mnie czy za nocki płacili Wam inaczej? Czy tyle samo co za pracę w ciagu dnia? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę że bym się w tej pracy odnalazłabym się idealnie ♥ :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie pracowałam w takim miejscu. Ale z tym sklepowymi testerkami to bym działała krótko. Jak pracownik sklepu widzi coś takiego, to powinien reagować i tyle. Wsadziłaś sieroto paluchy to płać.
    Co do procedur.. chyba bym nie przeżyła, ze ktoś mi grzebie w torebce w PORTFELU!!. Noż kurrr...

    OdpowiedzUsuń
  16. Byłam kiedyś na rozmowie w Rossmannie nawet ją dostałam, ale wybrałam odzieżówkę ;) Zgadzam się niektórzy ludzie w sklepie zachowują się jak bydło, aż mam czasami ochotę w nich czymś rzucić :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Super, że o tym napisałaś. Po maturze będę szukała pracy, więc takie wpisy bardzo mnie ciekawią. Przyzna, że jako osoba interesująca się kosmetykami chciałabym pracować w drogerii :D Trochę niefajnie, że przeszukują torebki i trzeba się tak rozliczać. Jednak wydaje mi się, że jak się nie ma nic na sumieniu, jest się uczciwym to idzie się do tego przyzwyczaić i machnąć na to ręką :)

    OdpowiedzUsuń
  18. W niektórych drogeriach samo zainteresowanie makijażem i pielęgnacją nie wystarczy. Ja składam raz CV do drogerii w której każda pracownica miała mieć wykształcenie kosmetyczki. Ja go niestety nie miałam więc się nie dostałam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo chętnie przeczytałam ten wpis. Sama pracowałam w drogerii, ale Superpharm i byłam ciekawa czy praca w Rossmanie wygląda podobnie. I bardzo dużo rzeczy wygląda tak samo, tyle że u na przeszukiwanie torebek należało o ochroniarzy. Troszkę mnie zdziwiło, że nie można przyjść do pracy bez makijażu. W Superpharm wprawdzie też na początku słyszałam, że powinno się nosić lekki makijaż, ale nie było takiego przykazu. Co do gwiazd, które obsługiwałaś to musiało być fajne doświadczenie ;D
    A co do siedzenia na kasie to również się zgodzę, czas mijał bardzo szybko bo ciągle klienci. Powiem Ci, że teraz pracuję w biurze i godzina teraz mija masakrycznie wolno, a godzina na sklepie mijała jak z 15 zł. Szczerze mówiąc bardziej zadowalała mnie praca w drogerii mimo niektórych ''bezczelnych'' klientów, ale zrezygnowałam ze względu na bardzo długie stanie (w Superpharm jak zapewne wiesz nie ma krzeseł przy kasie) więc było ciężko przy moim problemie z kręgosłupem i zaczynających się żylakach. Tak się tylko zastanawiam czy ogólnie praca w Rossmannie jest ciężka. Na sklepie wiadomo wiem jak już jestem, ale na przykład jak jest z magazynem. U mnie było tak, że przyjeżdżała dostawa, magazynier wprowadzał towar i puder stały jedne na drugim, że ciężko było się dokopać do produktów, które były potrzebne na sklepie. Trzeba było więc brać wszystko po kolei i upychać na sklepie, a jak nie było miejsca to kłaść gdzieś w magazynie, który był okropnie mały. Wracając jednak do tematu ciężkiej pracy, niektóre pudła były naprawdę ciężkie (przynajmniej dla mnie gdyż jestem bardzo drobnej budowy) i musiałam się z nimi naszarpać, żeby przenieść taką zgrzewkę np. szamponów do wózka żeby wyjechać na sklep. Dlatego ciekawi mnie czy w Rossmannie załadowywanie wózka wygląda inaczej? Czy również trzeba się naszarpać z kartonami?

    Troszkę się rozpisałam, ale jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślałam, aby spytać się w rossmannie o jakąś dorywczą pracę na 6h - szczególnie na okres wakacyjny. Lubię dokładać towar, chodzić po sklepie i ogólnie "ogarniać" co tam na sali się dzieje. Ale stwierdziłam, że chyba nie mam cierpliwości do takich klientów...

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie jest tak źle, jakby się wydawało ;) inaczej to sobie wyobrazałam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Najbardziej chyba denerwowały by mnie te sprawdzania :D Nigdy jakoś nie składałam cv do Rossa ;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Trochę lat pracowałam w handlu (sieciówki i prywatne) i nigdy mi się nie zdarzyło, żeby ktoś mi grzebał w portfelu.

    OdpowiedzUsuń
  24. koleżanka pracowała w Rossmanie w takim największym centrum handlowym w Łodzi. ale jej to się średnio podobało... po 12 godz przychodziła bo mało dziewczyn było, nabawiła się choroby kręgosłupa, zapalenia pęcherza, nie miała kiedy zjeść czy iść do wc... więc zależy do jakiej drogerii się trafi:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zawsze wydawalo mi sie,ze praca w Rossmann to musi byc swietna praca. I chyba sie nie mylilam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawie się czytało! Ale z tym przeszukiwaniem torebek to mnie zdziwiłaś!

    OdpowiedzUsuń
  27. Zaciekawiło mnie to choć to takie zwykłe -praca to praca. Zwykle ludzie narzekają na sieciowki, że wyzysk, że źle traktują a tu proszę -całkiem przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Trochę zszokowałaś mnie tym liczeniem pieniędzy w portfelu. Akcje -49% wspominam źle jeśli chodzi o klientów, zachowują się okropnie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Widać praca nie taka zła, ale to pewnie zależy od miejsca. Z tego co obserwuję w moim najbliższym Rossmannie, to Panie są dość zgrane i zaradne :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo ciekawie się czytało ;)
    Nie sądziłam, że aż tak was przeszukują ;) Ale jak mówisz, trzeba się przyzwyczaić ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie wpadłam na to, żeby pytać o artykuły z magicznej szuflady :D Dzięki za info. Co do torebek to zrozumiałe, generalnie ludzie są różni, a o dobrego pracownika ciężko (absolutnie nie odnoszę tego do Ciebie). Ale mnie pewnie szlag trafiałby za każdym razem :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo fajny pomysł na post, ciekawie się czyta jak to wygląda "od kuchni". Trochę dziwne praktyki z tym przeszukiwaniem torebek :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Myślałam, że będzie negatywnie, a tu taka miła niespodzianka. Fajnie to opiałaś. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  34. Fajny wpisik. Dobrze, że praca w Rossmanie jest całkiem przyjemna. Biedne kasjerki podczas tych promocji -49%. Nie chce się tam iść, by coś kupić, a pracować w te dni, ah nie zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja pracowałam ponad 12 lat w handlu. Wiec te procedury na sklepach mnie nie dziwią. w
    niektórych sklepach są jeszcze gorsze procedury...
    Dziwi mnie to,ze napisałaś w samych pozytywach ten artykuł. Bo z reguły w necie panują nieciekawe opinie na temat pracy w Rossmannie.
    A prosiłaś jakieś sławy o autografy albo o wspólne zdjęcie?

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo ciekawy post. Nie widziałam, jak to dokładnie wygląda. Też myślałam kiedyś, żeby zatrudnić się na wakacje i wysłałam nawet CV, ale chyba niechętnie przyjmują bez doświadczenia, albo akurat nikogo nie potrzebowali :) Klientki niestety nadal takie są, większość kosmetyków pootwierana nawet, gdy jest tester. A w czasie promocji dopiero jest armagedon!

    OdpowiedzUsuń
  37. Ciekawy wpis,nigdy nie pracowałam w takim miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ciekawe się czytało, mnie zawsze zastanawiało że klienci sami otwierają te dolne szuflady na kosmetyki(w czasie promocji oczywiście ;)) a kasjerki nigdy im uwagi nie zwracają i przez to teraz to już nawet nie mam pewności czy kosmetyki z szuflad są niezmacane i otwarte wcześniej :/

    OdpowiedzUsuń
  39. Bardzo ciekawy wpis, przeczytałam z zainteresowaniem. Ja zawsze tylko praca biurowa więc inna bajka;)ale myślę, że najważniejsze, że dobrze się tam czułaś i lubiłaś to. Podstawą jest chodzić do pracy takiej którą się lubi, bo inaczej to niestety męczarnia. Ja bym mogła pracować w drogerii bo rozmawiać o kosmetykach mogę od rana do wieczora;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Jak pracowałam w sklepie to też się pokazywało co się ma w torebce, tak mniej więcej. Ale te pieniądze ile w portfelu się ma, to się zdziwiłam.. :) Każda praca jest dobra :)


    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ciekawy post, zawsze ciekawiła mnie praca w Rossmanie ;) no nieźle, że makijaż to obowiązek :D

    OdpowiedzUsuń
  42. Cieszę się, że przedstawiłaś, jak wygląda praca w Rossmannie "od kuchni", o wielu rzeczy nie miałam pojęcia. Szczerze powiedziawszy rzadko zaglądam do Rossmana, najczęściej idę na promocje kolorówki :D tak, to po drodze po prostu mi nie jest. Cieszę, się że dobrze się czułaś pracując tam, podoba mi się to, że wszystko było usystematyzowane, każdy wiedział co ma robić. U mnie w pracy niestety jest przysłowiowy burdel i to mnie drażni najbardziej. No cóz. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Karolino, Twoje wspomnienia o pracy w Rossmanie przeczytałam z wielką uwagą i ciekawością - odkryłaś przede mną wiele aspektów, których nawet bym się nie domyślała i teraz dodatkowo mój podziw dla dziewczyn pracujących w drogeriach uległ zwielokrotnieniu. Do tej pory trwałam pod wrażeniem wobec ich cierpliwości, profesjonalizmu i dyskrecji oraz chęci do pomocy. Teraz z kolei nawarstwia się na to imponujące posłuszeństwo trudnym przecież zasadom :)

    Miło mi czytać, że ta praca okazała się dla Ciebie zaskakująco miłe, ponieważ często tego typu wspomnienia nacechowane są smutkiem i rozczarowaniem. Niektóre fragmenty wywoływały westchnienie zdumienia, inne - rozjaśniały moją buzię uśmiechem. Były też takie, które stały się detonatorem głośnego śmiechu rozbawienia...

    Mam nadzieję, że zaprosisz nas częściej na Story Time <3

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja na studiach pracowałam w Super-Pharm. Również raczej dobrze wspominam tam tę pracę. Jednak biorąc pod uwagę moją aktualną, już chyba nie umiałabym wrócić do takiego trybu ;).

    OdpowiedzUsuń
  45. Zawsze zazdrościłam pracy w działach z kosmetykami, a w drogeriach to już szczególnie. Ale jak każda praca są plusy i minusy. Mam nadzieję, ze po powrocie do Polski uda Ci się szybko znaleźć satysfakcjonującą pracę :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Ciekawa opowiesc. Dobrze jest zbierac doswiadczenie z roznych zrodel :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Bardzo ciekawy post. Ja mam za to pytanie czy pracowałaś na cały etat czy na pół. Słyszałam , że na kasie pracuje się pół etatu i też zarobki są bardzo niskie a za to czasem pracuje się 12 godzin. Niestety dużo naczytałam się nie pochlebnych opinii na ten temat :( Jak było w twoim przypadku?

    OdpowiedzUsuń
  48. Generalnie miałam pracować w rossmanie ale na szczęście mi przeszło i znalazłam inną pracę o wiele lżejszą, dziewczyny naprawdę nie mają tam lekko.

    OdpowiedzUsuń
  49. Jeżeli chodzi o CV sprzedawcy do sklepu z kosmetykami nie musiałam się wysilać. Praca jest dość ciężka i nie dziwię się, że trudno było im znaleźć pracownika.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dzięki z Waszą aktywność.
Jeśli obserwujesz mojego bloga, daj znać!

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Copyright © 2014 Mint on Mars , Blogger