Jak wygląda ciąża i poród w Polsce a jak w Korei Południowej?

Hej!

Zaczynam nową serie na blogu, którą nazwałam roboczo "Matka nie polka". Dlaczego tak? Moja córka jest pół polką - pół koreanką. 

W dziejszym wpisie przeczytacie słów kilka o histori mojego porodu, która jest jak .... z koszmaru. I przyjrzymy się jak wygląda i czym różni się ciąża i poród w Polsce a Korei Południowej. 




Każda z Nas ma swój idealny plan porodu Co po niektóre szpitale nawet takowego wymagają w dokumentacji, którą przynosi się na porodówkę. 

Ja również miałam. I z mojego planu porodu wyszło zero, czyli nic. Chciałam urodzić naturalnie, w spokoju, ciszy z pomocą i asekuracją mojego męża, ojca dziecka. Niestety nie było mi to pisane. Trafiłam na oddział właściwie to patologii ciąży w 39 tygodniu ciąży z wysokim ciśnieniem. Przyszłam tylko na KTG bo czułam już lekkie skurcze. Nigdy nie przypuszałam, że moja rutynowa wizyta na KTG skończy się 2 tygodniowym koszmarem. Tak, dokładnie. Od momentu przyjęcia mnie na oddział aż do rozwiązania mineły 2 długie tygodnie. Wyobraźcie sobie, że leżycie na sali z kobietami które już urodziły, a wy jesteście ociężałe, macie wszystkiego serdecznie dość i NIE potraficie urodzić mimo kilku prób. Brzmi strasznie, prawda? 

W przeciągu tych kilkunastu dni, miałam 5 prób wywołania porodu kroplówką z oksytocyny, która wywołuje o wiele silniejsze skurcze niż jest to podczas porodu totalnie naturalnego, bez żadnych wspomagaczy. Do tego miałam raz zakładany balkonik. Nie będę się rozpisywać na czym metoda balonika polega, zainteresowanych odsyłam do wujka Google. W końcu po 2 tygodniach, podczas 6 próby wywołania porodu z samego rana, kiedy byłam już 22 godziny bez wód płodowych i NIE czułam ruchów dziecka... zostałam wysłana na cesarskie cięcie ratujące życie... zarówno i moje jak i mojej córki. Córka przyszła na świat w przeciągu 10 minut od położenia mnie na stole operacyjnym. 


A jak to jest w Korei? 

Cały okres ciąży i wszelkie badania są płatne. Ceny zaczynają się od 30.000 won (około 100 zł) za wizytę z USG.  Na życzenie pacjentki, lekarz może wysłać filmik z USG na telefon czy email. Tak o, na pamiątkę.

Istnieją szkoły rodzenia, nawet po angielsku (w większych miastach). 

Poród również jest płatny i wszystko zależy czy urodzi się naturalnie czy przez cesarskie cięcie. Jeśli chodzi o cesarkę to jest ona "na życzenie" od razu z buta... Nie trzeba się męczyć kilka dni i rodzić naturalnie. Można wybrać sobie dzień porodu i wstawić się do szpitala o wyznaczonej godzinie. Wszystko za odpowiednią sumę pieniędzy. Głownie teraz tną w linii bikini, ale słyszałam o przypadkach gdzie tną  wzdłuż brzucha. W Korei możesz zaznaczyć jak wolisz być pocięta. 

Zwykle po porodzie (szczególnie po CC) mama wraz z dzieckiem oraz ojcem dziecka spędza tydzień/ dwa tygodni w pokoju w tak zwanych "hotelach dla mam" gdzie relaksuje się i regeneruje siły po porodzie i przechodzi połóg. Jest luksus, wanna, prysznic, tv, jedzenie na telefon. Co sobie dusza zapragnie.  Ojciec dziecka może zostać z żoną i maleństwem 24 h. Jest to w cenie pokoju i opieki medycznej. 

Modne są wszelakie sesje zdjęciowe zaczynając od tych ciążowych (chociaż ten trend w Polsce też już jest), po zdjęcia maluszka zaraz po narodzinach, po 50 dniach życia i po 100 dniach życia. 
Wiele szpitali ma podpisane umowy ze studiami fotograficznymi i jeśli przyszła mama wybierze akurat TEN szpital, dostanie zniżkę na pakiet zdjęć zaczynając od tych ciążowych. 


Dawno nie pisałam o Korei Południowej i mam zamiar wrócić do częstszego pisania na temat tego kraju. Napiszcie w komentarzach, jakie tematy mam poruszyć.

Do następnego!

Data
 26.04.2020 


1 komentarz:

  1. No proszę, czyli wychodzi, że w Korei Południowej ma się o wiele większe luksusy niż u nas. Ech... u mnie też był plan porodu i w ogóle, a wyszło...CC na cito. I tyle z tego;) Z tego co wiem, to u nas też nie ma przeciwskazań do CC na życzenie, chyba, że coś się w tej kwestii zmieniło....
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dzięki z Waszą aktywność.
Jeśli obserwujesz mojego bloga, daj znać!

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Copyright © 2014 Mint on Mars , Blogger