Mroczna strona Korei Południowej
108
k pop
,
korea
,
lifestyle
,
news
,
opinia
,
podróż
,
podróże
,
prawda
,
realia
,
wrażenie
,
życie
Witajcie kochani !
Zachęcona wieloma pozytywnymi komentarzami pod moją pierwszą notką na temat Korei Południowej, gdzie w sumie pisałam o tym kraju w samych superlatywach, postanowiłam zmierzyć się z mroczniejszą stroną tego kraju i rzeczywistością.
Jak wiadomo każdy kraj ma swoje plusy i minusy a Korea Południowa wcale nie jest krajem mlekiem i miodem płynąca, jak to miałam w zwyczaju słyszeć od ludzi, którzy nigdy nie postawili nogi na azjatyckiej ziemii. Zapraszam Was do dość długiej ale myślę, że ciekawej lektury.
UWAGA: Post może być drastyczny i nie jest przeznaczony dla osób o słabych nerwach. Wszelkim hejterom, którzy uważają Koreę za krainę swoich snów, również dziękuję. Aczkolwiek zapraszam do KONSTRUKTYWNEJ krytyki.
źródło: pinterest.com/Ghazalbr/korean-flag/ |
Jak już wspominałam w poprzednim poście (klik) Koreańczycy jedzą psie mięso. Jest to ich tradycja od setek lat i wątpliwe jest to, że kiedykolwiek ją porzucą. Mój mąż nie jest aż tak bardzo tradycyjnym obywatelem, ale kilka razy w życiu zupę z czworonoga zjadł za namową swojego ojca. Taka zupa ma dodać witalności, energii życiowej i płodności. Szczególnie jest polecana tym panom, którzy starają się o potomka. Mimo tego, że jest to zupa z psów hodowlanych ( nie z Burków i Fafików z osiedla ) to wciąż jest to zupa z psa.... Oszczędze Wam zdjęć tego „przysmaku" ale jeśli ktoś jest ciekawy to podpowiem jak ją "wyguglować".
O tym, co opiszę w tym akapicie, dowiedziałam się kilka miesięcy temu i na samą myśl mrozi mi się krew w żyłach. Otóż po Korei obiegł news, że w miejskich, publicznych toaletach na terenie całego kraju są instalowne sekretne kamerki video. Po co? By filmować Panie w czasie załatwiania swoich potrzeb a potem sprzedawać takie filmiki firmom pornograficznym. Jako, że "białe" i czarnoskóre kobiety są "cenniejsze" niż azjatki ze względu na kolor skóry, takie filmiki potrafią naprawdę kosztować fortunę. Od dobrych kilku miesięcy istnieje specialny oddział policji, który wchodzi do publicznych toalet i szuka tych ukrytych kamerek... ale moim zdaniem to walka z wiatrakami bo zainstalowanie takiej kamerki to kwestia kilku minut. Odkąd się o tym dowiedziałam, unikam korzystania z publicznych toalet.
Porozmawiajmy teraz na temat kobiet i roli kobiet w Korei. Tak naprawdę kobiety są tutaj niewiele warte. Ponad 80% Koreańczyków każdego roku zdradza swoje żony i wieloletnie partnerki z dziwkami (przeważnie z Tajlandi i Filipin). Co więcej, wiele kobiet o tym wie i daje niemie przyzwolenie swoim mężom na zdradę tak długo aż dostają od nich odpowiednią ilość pieniędzy na miesiąc. Wiele małżeństw istnieje tylko na papierze i dla dobra dzieci. Tak naprawdę to po rozwodzie kobieta jedynie może wrócić do swoich rodziców (jeśli ją przyjmą) i pobierać alimenty od męża. Rozwódki z dzieckiem nie mają wielkich szans na znaleźienie pracy oraz partnera do ponownego ożenku, bo żaden Koreańczyk nie chce "niańczyć" cudzego dziecka.
Generalnie kobieta po ślubie ma siedzieć w domu, spełniać małżeński obowiązek w łóżku wtedy kiedy mąż ma na to ochotę, opiekować się domostwem i rodzić dzieci. To mąż jest głową rodziny i do niego należy ostatnie słowo. Kobiety po ślubie nie przymują nazwiska mężą, ponieważ mimo, że są zamężne do dalej należą do ojca.
Na szczeście, mój mąż nie jest konswerwatystą, ja przyjełam jego nazwisko i szczerze powiedziawszy ja jestem osobą decyzyjną w naszym związku ;)
Jak już jesteśmy przy temacie rodzenia dzieci to antykoncepcja jest tutaj powszechnie dostępna. Wszelakie formy antykoncepcji jak pigułki, plastry i kondomy można kupić w każdej aptece bez recepty. To akurat bardzo mi jest na rękę bo nie muszę latać po lekarzach by przepisał mi to, czego mi potrzeba.
Przebieg ciąży w Korei jest dość profesjonalny i specjalistyczny. Można mieć USG każdego miesiąca i szereg innych badań prenatalnych, za co można dostać od państwa dofinansowanie. Jednak i w przebiegu ciąży tkwi problem ponieważ lekarze nie mają prawa powiedzieć przyszłym rodzicom o płci dziecka aż do skończenia 20 tygodnia. W 20 tygodniu nie można już dokonać aborcji. W Korei nie ma polityki jednego dziecka (tak jak to jest w niektórych częściach Chin) ale jak w każdym kraju azjatyckim, syn jest ważniejszy niż córka. Dlatego lekarze nie mogą potwierdzać płci płodu by przyszli rodzice nie mieli możliwości dokonania aborcji, jeśli kobieta spodziewa się córki. Każde małżeństwo marzy o pierworodnym synu, który potem pójdzie do wojska, wykształci się, dobrze się ożeni, spłodzi dzieci i będzie wspierać rodziców, gdy Ci już będą starzy. Oczywiście, córka też będzie w obowiązku zajmować się rodzicami na starość ale jednak SYN jest ważniejszy. W chwili obecnej w Korei przypada więcej mężczyzn niż kobiet, dlatego większość z nich bierze sobie (lub kupuje) żony zza granicy bo jest za duża konkurencja.
W nawiązaniu do kupowania żon, to wiele starych dziadów, którzy nie mają szans na znalezienie partnerki do ożenku na terenie kraju, szuka ich po Internecie lub na specjalnych stronach matrymonialnych. Przeważnie są tam Filipinki i Tajki, które można kupić i sprowadzić do Korei za kilka tysięcy dolarów i oczywiście się z nimi ożenić. A one są chętnie, bo mimo że ich mąż będzie mieć z 60 lat to i tak będą szcześliwe bo mieszkają w takich "super kraju" jak Korea. Dzięki temu od kilku lat jest problem z dostaniem wizy małżeńskiej, potrzeba wiele papierów a sam proces wizowy trwa kilka miesięcy.
Szacunek do osób starszych to tutaj temat numer 1. Oczywiście najstarsi mają prawo do wszystkiego i trzeba im okazać należyty szacunek i cześć. Czasem mam wrażenie, że można by było śpiewać im psalmy pochwalne... Niestety nie działa to w dwie strony. Starsze osoby są po prostu chamskie w stosunku do młodych. Nie raz spotkałam się z sytuacjami (i przeżyłam je na własnej skórze) kiedy to starsze osoby pluły mi pod nogi ponieważ jestem biała. Sapanie i udawanie zmęczenia by ustąpić im miejsca w busie czy metrze to norma. Chamskie teksty na ulicy za plecami to nic szczególnego i zdążyłam się do tego przyzwyczaić. W metrze w każdym wagonie są specjalne siedzenia dla kobiet w ciąży lub z małymi dziećmi. Niestety są one wiecznie zajęte przez starszych ludzi. Kobiety w ciąży mimo, że posiadają specjalne plakietki oznajmujące, że spodziewają się dziecka często są przeganiane z tych miejsc siedzących by jakaś stara raszpla mogła sobie tam usiąść...
Mnie raz w życiu spotkała sytuacja kiedy starsza babka wykrzyczała mi w twarz, że nie mam prawa siedzieć w metrze bo jestem biała. Nie chcecie wiedzieć co się działo później ;)
W Korei coś takiego jak "plus size" nie istnieje. Kobiety które nie mają rozmiaru XS są szykanowane i nazywane świniami. Ja jako dziewczyna w rozmiarze XL mam nie lada problem przez moją wagę. Już nie chodzi tutaj o brak możliwości kupna ubrań a jak już coś jest to bardzo nie modne. W Korei po prostu promuje się chudość i anoreksję. Co chwilę w TV widzę reklamy tabletek czy proszków odchudzających. Mam wrażenie, że wiele Koreanek cierpi na bulimię. Są bardzo chude a potrafią pochłaniać nawet do 10 tys kalorii na dzień. Coś tu nie gra, prawda?
Wiele Koreańczyków nie rozumie, że osoba która ma trochę krągłości też może być zdrowa i dbająca o swój tryb życia.
Koreańczycy mają obsesje na punkcie swojego kraju. Wszystko co w Korei jest najlepsze, najcudowniejsze i po prostu the best. Bardzo promują swoje rodzime marki, tradycje i przyzwyczajenia. Nie mam nic do tego, jeśli nie robią tym krzywdy innym. Jednakże jeśli wdasz się w dyskusje z obywatelem Korei i broń boże powiesz coś złego na temat tego kraju, rozpętasz piekło, bo jakim prawem TY obcokrajowiec-miernota masz prawo krytykować tak wspaniały kraj. Nie dziwie się, że nie mam żadnych bliskich znajomych koreańczyków. Z nimi nie da się rozmawiać przez ich klapki na oczach.
Jeśli chodzi o stosunek Korei do obcokrajowców jest on bardzo opłakany. Niby w wielkich miastach jest on lepszy niż w mniejszych aglomeracjach ale i tak jest słabo. Nie ma tutaj pracy dla obcokrajowców. Jedyne co można robić tak naprawdę to uczyć angielskiego ale to jest zarezerwowane dla obywateli USA albo Kanady. Ja, osoba z Polski, mimo mojego wykształcenia i tytułu magistra, nie mam dużych szans na pracę. Dlatego pracuje w domu ;)
Coraz to więcej newsów dochodzi do mnie na temat gwałtów (nawet i zbiorowych) i morderstw na obcokrajowcach. Jest to przerażające do tego stopnia, że małżonek mój nie pozwala mi wychodzić nigdzie samej po zmroku. Co się dziwić. Na szczęście gaz pieprzowy jest tutaj legalny w użyciu do obrony własnej. Kiedy wprowadziłam się tutaj 2 lata temu można było nawet zostawić mieszkanie otwarte na noc, a teraz jest strach wychodzić z domu gdy robi się ciemno.
Dzieci wychowane w Korei są wrzaskliwe i szkoda, że w ramach narodzin, rząd koreański nie daje rodzicom bata i knebla. Jestem pedagogiem i pracowałam z dziećmi zanim się tutaj wprowadziłam. Mam cierpliwość, ale to co widzę w Korei przekracza moje granice. Dziecko potrafi wejść rodzicom na głowe a oni zgadzają się na wszystko i na każde "pierdnięcie". Wrzeszczące dzieci w metrze bo mama nie chce dać cukierka, biegające dzieci po autobusie bo matka gra w gre na smartphonie i nie można jej przeszkadzać to norma. 5-cio letnie dziecko noszone na plecach bo bolą go nóżki i nie chce iść? Norma.
Koreańskie dzieci są rozpuszczone jak cukier w kiepskiej herbacie.
To tyle na dziś, koniec wylewania żali. Mam nadzieję, że nakreśliłam Wam troszkę jak tu naprawdę jest. Oczywiście nie wszystkie rzeczy muszą się każdemu przytrafić, to co napisałam powyżej to TYLKO i wyłącznie moje odczucia. Mam nadzieję, że teraz zrozumiecie dlaczego w przyszłym roku uciekam z tego kraju.
Wszelkie pytania kierujcie w komentarzach albo w wiadomościach prywatnych przez zakładkę "Kontakt".
O tym, co opiszę w tym akapicie, dowiedziałam się kilka miesięcy temu i na samą myśl mrozi mi się krew w żyłach. Otóż po Korei obiegł news, że w miejskich, publicznych toaletach na terenie całego kraju są instalowne sekretne kamerki video. Po co? By filmować Panie w czasie załatwiania swoich potrzeb a potem sprzedawać takie filmiki firmom pornograficznym. Jako, że "białe" i czarnoskóre kobiety są "cenniejsze" niż azjatki ze względu na kolor skóry, takie filmiki potrafią naprawdę kosztować fortunę. Od dobrych kilku miesięcy istnieje specialny oddział policji, który wchodzi do publicznych toalet i szuka tych ukrytych kamerek... ale moim zdaniem to walka z wiatrakami bo zainstalowanie takiej kamerki to kwestia kilku minut. Odkąd się o tym dowiedziałam, unikam korzystania z publicznych toalet.
Porozmawiajmy teraz na temat kobiet i roli kobiet w Korei. Tak naprawdę kobiety są tutaj niewiele warte. Ponad 80% Koreańczyków każdego roku zdradza swoje żony i wieloletnie partnerki z dziwkami (przeważnie z Tajlandi i Filipin). Co więcej, wiele kobiet o tym wie i daje niemie przyzwolenie swoim mężom na zdradę tak długo aż dostają od nich odpowiednią ilość pieniędzy na miesiąc. Wiele małżeństw istnieje tylko na papierze i dla dobra dzieci. Tak naprawdę to po rozwodzie kobieta jedynie może wrócić do swoich rodziców (jeśli ją przyjmą) i pobierać alimenty od męża. Rozwódki z dzieckiem nie mają wielkich szans na znaleźienie pracy oraz partnera do ponownego ożenku, bo żaden Koreańczyk nie chce "niańczyć" cudzego dziecka.
Generalnie kobieta po ślubie ma siedzieć w domu, spełniać małżeński obowiązek w łóżku wtedy kiedy mąż ma na to ochotę, opiekować się domostwem i rodzić dzieci. To mąż jest głową rodziny i do niego należy ostatnie słowo. Kobiety po ślubie nie przymują nazwiska mężą, ponieważ mimo, że są zamężne do dalej należą do ojca.
Na szczeście, mój mąż nie jest konswerwatystą, ja przyjełam jego nazwisko i szczerze powiedziawszy ja jestem osobą decyzyjną w naszym związku ;)
Jak już jesteśmy przy temacie rodzenia dzieci to antykoncepcja jest tutaj powszechnie dostępna. Wszelakie formy antykoncepcji jak pigułki, plastry i kondomy można kupić w każdej aptece bez recepty. To akurat bardzo mi jest na rękę bo nie muszę latać po lekarzach by przepisał mi to, czego mi potrzeba.
Przebieg ciąży w Korei jest dość profesjonalny i specjalistyczny. Można mieć USG każdego miesiąca i szereg innych badań prenatalnych, za co można dostać od państwa dofinansowanie. Jednak i w przebiegu ciąży tkwi problem ponieważ lekarze nie mają prawa powiedzieć przyszłym rodzicom o płci dziecka aż do skończenia 20 tygodnia. W 20 tygodniu nie można już dokonać aborcji. W Korei nie ma polityki jednego dziecka (tak jak to jest w niektórych częściach Chin) ale jak w każdym kraju azjatyckim, syn jest ważniejszy niż córka. Dlatego lekarze nie mogą potwierdzać płci płodu by przyszli rodzice nie mieli możliwości dokonania aborcji, jeśli kobieta spodziewa się córki. Każde małżeństwo marzy o pierworodnym synu, który potem pójdzie do wojska, wykształci się, dobrze się ożeni, spłodzi dzieci i będzie wspierać rodziców, gdy Ci już będą starzy. Oczywiście, córka też będzie w obowiązku zajmować się rodzicami na starość ale jednak SYN jest ważniejszy. W chwili obecnej w Korei przypada więcej mężczyzn niż kobiet, dlatego większość z nich bierze sobie (lub kupuje) żony zza granicy bo jest za duża konkurencja.
W nawiązaniu do kupowania żon, to wiele starych dziadów, którzy nie mają szans na znalezienie partnerki do ożenku na terenie kraju, szuka ich po Internecie lub na specjalnych stronach matrymonialnych. Przeważnie są tam Filipinki i Tajki, które można kupić i sprowadzić do Korei za kilka tysięcy dolarów i oczywiście się z nimi ożenić. A one są chętnie, bo mimo że ich mąż będzie mieć z 60 lat to i tak będą szcześliwe bo mieszkają w takich "super kraju" jak Korea. Dzięki temu od kilku lat jest problem z dostaniem wizy małżeńskiej, potrzeba wiele papierów a sam proces wizowy trwa kilka miesięcy.
Szacunek do osób starszych to tutaj temat numer 1. Oczywiście najstarsi mają prawo do wszystkiego i trzeba im okazać należyty szacunek i cześć. Czasem mam wrażenie, że można by było śpiewać im psalmy pochwalne... Niestety nie działa to w dwie strony. Starsze osoby są po prostu chamskie w stosunku do młodych. Nie raz spotkałam się z sytuacjami (i przeżyłam je na własnej skórze) kiedy to starsze osoby pluły mi pod nogi ponieważ jestem biała. Sapanie i udawanie zmęczenia by ustąpić im miejsca w busie czy metrze to norma. Chamskie teksty na ulicy za plecami to nic szczególnego i zdążyłam się do tego przyzwyczaić. W metrze w każdym wagonie są specjalne siedzenia dla kobiet w ciąży lub z małymi dziećmi. Niestety są one wiecznie zajęte przez starszych ludzi. Kobiety w ciąży mimo, że posiadają specjalne plakietki oznajmujące, że spodziewają się dziecka często są przeganiane z tych miejsc siedzących by jakaś stara raszpla mogła sobie tam usiąść...
Mnie raz w życiu spotkała sytuacja kiedy starsza babka wykrzyczała mi w twarz, że nie mam prawa siedzieć w metrze bo jestem biała. Nie chcecie wiedzieć co się działo później ;)
W Korei coś takiego jak "plus size" nie istnieje. Kobiety które nie mają rozmiaru XS są szykanowane i nazywane świniami. Ja jako dziewczyna w rozmiarze XL mam nie lada problem przez moją wagę. Już nie chodzi tutaj o brak możliwości kupna ubrań a jak już coś jest to bardzo nie modne. W Korei po prostu promuje się chudość i anoreksję. Co chwilę w TV widzę reklamy tabletek czy proszków odchudzających. Mam wrażenie, że wiele Koreanek cierpi na bulimię. Są bardzo chude a potrafią pochłaniać nawet do 10 tys kalorii na dzień. Coś tu nie gra, prawda?
Wiele Koreańczyków nie rozumie, że osoba która ma trochę krągłości też może być zdrowa i dbająca o swój tryb życia.
Koreańczycy mają obsesje na punkcie swojego kraju. Wszystko co w Korei jest najlepsze, najcudowniejsze i po prostu the best. Bardzo promują swoje rodzime marki, tradycje i przyzwyczajenia. Nie mam nic do tego, jeśli nie robią tym krzywdy innym. Jednakże jeśli wdasz się w dyskusje z obywatelem Korei i broń boże powiesz coś złego na temat tego kraju, rozpętasz piekło, bo jakim prawem TY obcokrajowiec-miernota masz prawo krytykować tak wspaniały kraj. Nie dziwie się, że nie mam żadnych bliskich znajomych koreańczyków. Z nimi nie da się rozmawiać przez ich klapki na oczach.
Jeśli chodzi o stosunek Korei do obcokrajowców jest on bardzo opłakany. Niby w wielkich miastach jest on lepszy niż w mniejszych aglomeracjach ale i tak jest słabo. Nie ma tutaj pracy dla obcokrajowców. Jedyne co można robić tak naprawdę to uczyć angielskiego ale to jest zarezerwowane dla obywateli USA albo Kanady. Ja, osoba z Polski, mimo mojego wykształcenia i tytułu magistra, nie mam dużych szans na pracę. Dlatego pracuje w domu ;)
Coraz to więcej newsów dochodzi do mnie na temat gwałtów (nawet i zbiorowych) i morderstw na obcokrajowcach. Jest to przerażające do tego stopnia, że małżonek mój nie pozwala mi wychodzić nigdzie samej po zmroku. Co się dziwić. Na szczęście gaz pieprzowy jest tutaj legalny w użyciu do obrony własnej. Kiedy wprowadziłam się tutaj 2 lata temu można było nawet zostawić mieszkanie otwarte na noc, a teraz jest strach wychodzić z domu gdy robi się ciemno.
Dzieci wychowane w Korei są wrzaskliwe i szkoda, że w ramach narodzin, rząd koreański nie daje rodzicom bata i knebla. Jestem pedagogiem i pracowałam z dziećmi zanim się tutaj wprowadziłam. Mam cierpliwość, ale to co widzę w Korei przekracza moje granice. Dziecko potrafi wejść rodzicom na głowe a oni zgadzają się na wszystko i na każde "pierdnięcie". Wrzeszczące dzieci w metrze bo mama nie chce dać cukierka, biegające dzieci po autobusie bo matka gra w gre na smartphonie i nie można jej przeszkadzać to norma. 5-cio letnie dziecko noszone na plecach bo bolą go nóżki i nie chce iść? Norma.
Koreańskie dzieci są rozpuszczone jak cukier w kiepskiej herbacie.
To tyle na dziś, koniec wylewania żali. Mam nadzieję, że nakreśliłam Wam troszkę jak tu naprawdę jest. Oczywiście nie wszystkie rzeczy muszą się każdemu przytrafić, to co napisałam powyżej to TYLKO i wyłącznie moje odczucia. Mam nadzieję, że teraz zrozumiecie dlaczego w przyszłym roku uciekam z tego kraju.
Wszelkie pytania kierujcie w komentarzach albo w wiadomościach prywatnych przez zakładkę "Kontakt".
Do następnego,
Uwielbiam czytać takie blogi. Bardzo interesuje się Koreą i chce ją znać z różnych stron i z perspektywy różnych osób (szczególnie takich którzy tam mieszkają:P). Każdy kraj ma swoje plusy i minusy i tylko od nas zależy czy przyjmiemy to do wiadomości czy nie. Tak było, jest i zawsze będzie. Nie rozumiem ludzi, którzy są tak zaślepieni, ż nie widzą negatywnych aspektów. (np przez Kpop:P)
OdpowiedzUsuńLudzie zaślepieni przez K-pop to inna bajka i nie ma nic wspólnego z realnym życiem w tym kraju :)
UsuńBardzo ciekawy post, czy mogłabyś kiedyś napisać co jest tam warte zwiedzania? Odnośnie jedzenia psów to jedli je przedtem ludzie w Europie i Ameryce.Sama nazwa Hot-Doga pochodzi od psiej kiełbasy. którą pewien Niemiec zaczął sprzedawać w bułce w Usa. Osobiście jednak psa nie zamierzam jeść;-)
OdpowiedzUsuńPewnie, kiedyś taki post napiszę bo z tego co widzę to większość blogów jest na temat tych najbardziej popularnych miejsc, które szczerze aż tak fajnie nie są bo dużo tam turystów i ciężko cokolwiek zobaczyć. Co do Hot Dog-a to nie wiedziałam ! :D
UsuńZostawiam tu komentarz tylko dlatego, że nie chce wrzucać wszystkich Koreańczyków do jednego worka. Nie mówię, że tak jak opisałaś to wyżej nie jest, bo nie powiem, zdarzyły mi się niemiłe sytuacje w Korei, jednak większość była tych pozytywnych.
OdpowiedzUsuńMoże to wynika z faktu, że większość Koreańczyków, których znam ma nie więcej niż 25 lat i ich stosunek do obcokrajowców jest zupełnie inny. Albo z tego, że byłam tam po prostu za krótko (następnym razem bardziej się przyjrzę)
Co do naszych kochanych Ajumm, powiem jedno. Są strasznie dwulicowe. Z jednej strony ci powiedzą, och jaka słodka, jaka urocza, ładne duże oczy, a chwilę potem stratują cię wchodząc do/ wychodząc z winy czy metra, lub krzywo spojrzą, gdy myślisz, że cię nie widziały.
Zupa z psa. Temat dość sporny. Coraz częściej jednak się spotykam z tym, że to starsze pokolenia ją jedzą. Młodzi natomiast zapytani o to mówią "Tata mi dał i powiedział, co to dopiero jak zjadłem" albo tak jak Twój mąż mówią, że zostali namówieni przez głowę rodziny. Także może jest szansa na wymarcie tej tradycji?
Generalnie post ciekawy i warty uwagi! W szczególności, że o niektórych tematach jest głośno w naszym kraju (mam tu na myśli aborcje i antykoncepcje. Szczerze to o tym nie wiedziałam.)
Oczywiście, że nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka, po prostu napisałam swoje własne przemyślenia i to co mnie tutaj spotkało. Gdy byłam w Korei po raz pierwszy na okres 3 tygodni to byłam oczarowana i nie widziałam żadnych wad tego kraju. Dopiero jak przystało mi tutaj zamieszkać na dłużej, odkryłam drugie dno. Co do Ahjumm to tak jak napisałaś, powiedzą miłe słówka a za chwile wbiją nóż w plecy. Bardzo fałszywe i butne bo wiedzą, że my jako obcokrajowcy nie mamy prawa się na nich odegrać. Cieszę się, że podobał Ci się mój post :)
UsuńO rany, ta anoreksja i bulimia mnie przeraziła... To stawianie ołtarzy starszym też, bo starszy nie zawsze znaczy mądrzejszy. No i to preferowanie mężczyzn, o jedzonych psach nie wspomnę. Na pociechę, my Polacy też mamy swoje głupoty...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że w Korei można mieć dostęp do środków antykoncepcyjnych bez konieczności wizyty lekarskiej. To duże udogodnienie dla kobiet.
OdpowiedzUsuńTak z tym akurat się zgodzę, że jest to bardzo na rękę. Idę do pierwszej lepszej apteki i kupuję to co mi potrzebne. Tak samo jak z pigułkami 72 h po. Można je kupić od ręki, jak ktoś zdarzy się wpadka. Jest coraz więcej populacji w Korei (i coraz więcej mężczyzn) i Korea musi jakoś unormować rozród społeczeństwa.
UsuńBardzo ciekawy post. Dzięki temu może troszeczkę otworzysz oczy osobom , które tak jak ty to napisałaś , że nie jest krajem mlekiem i miodem płynąca. Ostatnio zauważyłam , że wiele młodych ludzi planuje tam zamieszkać bo kraj dla nich jest fajny , łatwiej im tam kupić kosmetyki , bardzo łatwo znaleźć pracę w każdym zawodzie a tak różowo wcale to nie jest. Każdy kraj ma swoje plusy i minusy i należy to wziąć pod uwagę. Niektórzy też stawiają na ten kraj ponieważ interesuje ich tamtejsza muzyka, idole itp. Nie wszyscy tacy są , ale większość raczej myśli pod względem rozrywkowym niż o prawdziwym życiu.
OdpowiedzUsuńJa też zauważyłam, że wiele osób chce tu mieszkać a moje pierwsze pytanie, które się nasuwa to co z wizą i co z pracą ? Nie wiele z nich wie, że tutaj jest potrzebna wiza... Ja mam małżeńską, jest jeszcze studencka, czy np jeśli ktoś ma tu własny biznes czy pracuje. Ale i tak jest ciężko wizę dostać bo oni się izolują od obcokrajowców jak mogą...
UsuńŚwietny post, a Korea to dla mnie jakaś nieludzka, diabelska machina - kierowana przez zwyczajnych psychopatów.
OdpowiedzUsuńBiedny kraj i biedni ludzie, którzy się w nim urodzili, a te skandaliczne zachowania dzieci wynikają chyba z negatywnej mentalności wpajanej im od urodzenia. Dziecko nie rodzi się złe. Ono czerpie wzorce z otoczenia.
Pozdrawiam serdecznie:)
Oczywiście, że tak. dziecko bierze wzorce od rodziców. Skoro oni są zepsuci od środka, dziecko będzie takie samo. dzięki za pozdrowienia :) Buziaki ! :*
Usuńdziękuje ci za ten post;)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :)
Usuńprzebrnęłam iiii powiem tylko tyle, Korea to piękny kraj, ale... spieprzaj stamtąd jak najszybciej. ja bym nie mogła żyć w kraju, który tak traktuje kobiety, którym nie okazuje się szacunku, zdradza, psy to jeszcze jakoś bym przebrnęła, bo za nimi nie przepadam, co nie znaczy, że bym je jadła - co do kupowania żon, eh... wydaje mi się, że w PL działa to tak samo, tylko nikt za to nie płaci, a ''miłość'' (szczególnie ta znaleziona w internetach) często jest pisana drukowanymi literami, a nieodczuwana wcale. meh meh!
OdpowiedzUsuńA ja znalazłam swoją miłość w necie ale to było w 2009 roku kiedy jeszcze to nie było aż tak popularne :P Teraz ten internetowy pan jest moim mężem :D Niestety traktowanie kobiet jest tutaj beznadziejne. Mój tata, który zawsze wielki szacunek do kobiet posiada, twierdzi, że kobieta w Azji jest mniej ważna niż lodówka pełna jedzenia... Niestety to prawda.
UsuńMam nadzieję, że pojawi się u Ciebie jeszcze wiele postów na temat Korei. Fajnie jest poznawać ten kraj z punktu widzenia Polki. Niestety opisane przez Ciebie zwyczaje są przerażające, inaczej wyobrażałam sobie życie w Korei.
OdpowiedzUsuńNiedługo pojawi się post o tym jak Koreańczycy obchodzą święta Bożego Narodzenia :)
UsuńPrzyznam, że Twój post czytało się bardzo dobrze - wręcz pochłaniało się wiedzę. O tym, że synuś w rodzinie jest najważniejszy i o aborcji wiedziałam, bo już kiedyś się na to natknęłam, ale po raz pierwszy słyszę, że tak niebezpiecznie się w Korei zrobiło. Co do XS to chyba większość krajów azjatyckich ma takie podejście - w Japonii z tego co słyszałam jest podobnie. Co do kupna żon, to swego czasu Rosjanki chętnie szukały męża na takich portalach. Jak to mówią - wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, wydaje mi się, że w takim kraju jak Korea ciężko jest się odnaleźć obcokrajowcom, zwłaszcza jeśli są z innego kontynentu i mają inne cechy wyglądu.
OdpowiedzUsuńTak, masz całkowitą rację Emilio. Ciężko jest tutaj się odnaleźć szczególnie, że Słowianki czasem potrafią być i ciężkie w pupie i cycku jak i w gębie .. co już kilka razy parę osób się o tym przekonało ;) Gdy wprowadziłam się tutaj te 2 lata temu było w miarę ok i bezpiecznie. Czasem robiłam sobie nocne spacerki na około osiedla i nigdy nikt mnie nie zaczepił. Teraz to naprawdę strach wyjść po zmroku.
UsuńI racja, trzeba czasem, że tak to nazwę "klienta poskładać", chociaż sama zauważam, że najgorzej jest w krajach takich jak Hiszpania, o ile we Włoszech jest bez problemu, to w Hiszpanii podszedł do mnie typ przez ramie i mnie niesie, no to oberwał :D O kurczę, to się robi prawie jak u nas.
UsuńCo do konkursu - nie ma ograniczeń terenu - jest międzynarodowy ;)
Myślę, że każdy kraj ma swoją mroczną połowę. Chociaż kilka przykładów podanych przez Ciebie jest naprawdę ekstremalna. Pomijając jedzenie zupy z psów, to najbardziej zszokowały mnie te kamerki w toaletach. Ja bym się chyba nie odważyła po takiej informacji skorzystać tam z toalety :P
OdpowiedzUsuńDlatego jak ja już naprawdę muszę gdzieś sobie ulżyć będąc na mieście to przeważnie jest to knajpa czy kawiarenka. Do publicznych kibelków w metrze już w ogóle nie chodzę.
UsuńŁatwo nie jest to mi się ciśnie jako pierwsza myśl, drugą jest przerażenie. I tak dochodzę do wniosku,że sama z własnej woli nigdy bym się nie wyprowadziła do takiego kraju, choć rozumiem jak najbardziej ciebie dlaczego to zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńJa poniekąd nie miałam kochana wyjścia ... miałam dwie drogi wyboru: wyjść za mąż i zamieszkać w Korei na kilka lat albo męczyć się dalej te kilka lat w związku na odległość. Nie bardzo chciałam mieszkać w Azji ale innej opcji nie widziałam :)
Usuńbardzo fajnie się czyta te posty o Korei, ale fakt - są przerażające. Nie wiem czy dałabym radę tam mieszkać. Ale w sumie, wszystkiego warto spróbować. :) Dobrze, że masz wsparcie w mężu, że macie podobne poglądy :)
OdpowiedzUsuńGdybym mąż miał typowe poglądy starego Koreańca to bym już dawno go kopneła w dupkę :P
UsuńOjejku, rzeczywiście kilka akapitów zmroziło mi krew w żyłach....te psy bolą mnie najbardziej :(((
OdpowiedzUsuńNo niestety... w Peru je się świnki morskie, w Afryce tarantule z grilla a w Korei psiaki ;/
UsuńBardzo zaciekawił mnie Twój post, uwielbiam podróżowac i interesuje mnie prawie każdy kraj świata, i cieszę się, że mogłam naprawdę zaczerpnąć wiedzę o życiu jakie tam jest, jeszcze od Polki. Czyli rozumiem, że mieszkasz w Korei Płd. i masz tam męża? :D
OdpowiedzUsuńTe psy to masakra, wiem, że w prawie całej Azji tak jest. Uważam, że jest to obrzydliwe... ale co kultura to obyczaj. Ja bym nigdy nie zjadła psa. Ogólnie to nie jem mięsa, tylko ryby czasem. Zaskoczyło mnie bardzo to, że ludzie są tacy nieuprzejmi. Wydawało mi się, że w Korei są raczej mili i gościnni ;)
Ogólnie jesteś zadowolona, że tam mieszkasz? Czekam z niecierpliwością na więcej postów. Fajnie jakbyś dodała fotki to sobie pooglądam, może masz jakiegoś insta?
Pozdrawiam i dodaję również do obserwujących :*
Jakbyś mogła to zapraszam do mnie do nowego posta i miło jakbyś poklikała w linki ;)
http://sarowly.blogspot.com/
Hej ! Tak, mieszkam tutaj już 2 lata i mój mąż jest Koreańczykiem. Moje nazwisko YUN jest ślubne :P Ludzie w KR są mili i uprzejmi dla turystów bo wiadomo, że wszystko krąży wokół gospodarki i pieniądza ale dla tych co tutaj mieszkają, są strasznie chamscy bo Korea NIE jest dla białasów czy czarnych .... Byłam zadowolona przez około rok, teraz już tylko dogorywam i odliczam dni kiedy się stąd z mężem wyprowadzamy. Instagram mam :) https://www.instagram.com/mint_on_mars/ taki adres :D Bardzo dziękuję za obserwacje !
UsuńTeż bym stamtąd zwiała i to bardzo szybko
OdpowiedzUsuńMi na szczęście został mniej niż rok :)
UsuńJak można jeść mięso z psa. Fuj, nawet nie potrafiła bym skrzywdzić tego biednego zwierzaka;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o podglądanie kobiet to szczyt wszystkiego, bała bym się tam gdzie kolwiek sikac;)
A np w Peru jedzą świnki morskie ... to jest jest przykre :(
UsuńTo fajnie, że sobie po podróżujesz ;) a to już za rok wracasz do Polski? tak w komentarzu wyzej przeczytałam. A na insta dodałam (@sarowoly) jakbyś mogła poklikać w linki u mnie w poście to byłabym wdzięczna <3
OdpowiedzUsuńTak wracamy bo mi już psychika siada... Nie wiem jak wytrzymam te kilka miesięcy jeszcze.
UsuńZ wiekszosci rzeczy zdawalam sobie sprawe, ale na co dzien pewnie by mnie to przytloczylo.
OdpowiedzUsuńPewnie tak .. ja już nie wytrzymuje psychicznie...
Usuńfilmowanie jak kobieta się załatwia to jest obleśne...
OdpowiedzUsuńale można na tym niezły biznes zrobić ....
UsuńCóż, coś zawsze mówiło mi, że w Korei Południowej wcale nie jest tak kolorowo i różowo. Poza tym, że jest to jeden z najlepiej rozwiniętych krajów świata. Ale każdy medal ma dwie strony - chociażby te miejsca w metrze dla kobiet w ciąży. Słyszałam, że powstała nawet specjalna aplikacja mobilna, w której ciężarne Koreanki mogą się zarejestrować i w wagonach metra jest jakaś sygnalizacja "UWAGA! Kobieta w ciąży!". To podobno ma pomóc i rzekomo miało być skuteczne w przypadku, kiedy ciąża jest wczesna i jej nie widać ... Ale skoro na miejscach przewidzianych dla kobiet w ciąży siadają sobie starsze panie, to chyba nie za bardzo działa?
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o stosunek Koreańczyków do cudzoziemców, to wcale mnie to nie dziwi. Chyba w większości krajów rozwiniętych tak jest. Mieszkałam przez rok w Danii i akurat miałam trochę znajomych Duńczyków, ale tak naprawdę najbardziej zaprzyjaźniłam się z innymi zagranicznymi studentami.
To nie aplikacja a specjalna plakietka z takim jakby czujnikiem. Działa to tak, że gdy to metra wchodzi kobieta ciężarna a ma tą plakietkę (tylko najnowsze wersje tej plakiety mają czujnik) to uruchamia się nagle czerwone światełko przy siedzeniu dla ciężarnej. Ale to na razie tylko w metrze w Busan ale mają też to zrobić w Seoulu. Może wtedy te stare raszple nie będą zajmować tych siedzień.
UsuńHm, moja znajomość technologii to żart :D Mam nadzieję, że się uda, ale z drugiej strony starsze osoby nawet widząc to światełko mogą udawać, że go nie widzą. Nie zdziwiłabym się.
UsuńSytuacja z życia wzięta: Moja bliska koleżanka mieszkająca też w Korei jest obecnie w ciąży w 20 czy 21 tygodniu już więc brzusio widać. W każdym bądź razie ona też ma taką plakietkę przypiętą do torebki. Raz gdy pokazała jakiemuś dziadowi, który siedział na tym siedzeniu dla ciężarnych, że jest w ciąży i pomachała mu plakietką przed nosem, wiesz co on zrobił ? Przegonił ją ręką jak bezdomnego psa albo jakąś natrętną muchę o.O To dopiero kultura...
Usuń-.- Ale z drugiej strony, może w Polsce też tak jest? Nie wiem, bo do tej pory nie byłam w ciąży, ale słyszałam o zakonnicach, które jeżdżą tramwajami i udają, że nie widzą kobiet w ciąży :D Albo to jakaś wyjątkowo perfidna legenda miejska.
UsuńOpuszczam Koreę 30 listopada. Mam nadzieję, że uda nam się wyskoczyć na jakąś kawę :)
OdpowiedzUsuńNo kurde musi się udać !
UsuńJestem z rewizytą przyznam że przeczytam i obejrzę bloga serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWITAM
Dziękuję za re-wizytę :)
UsuńZ tym charczeniem nad siedzeniem i nie ustępowaniem miejsc siedzących dla kobiet w ciąży to i w Polsce mamy do czynienia :D
OdpowiedzUsuńRacja, ale tutaj potrafią Cię ręką jak psa odgonić i przeklnąć na 5 pokoleń...
UsuńSuper post :-) Dobrze, że mieszkam w Polsce :-)
OdpowiedzUsuńJa niedługo też wracam na "stare śmieci" ;)
UsuńBardzo ciekawy post ;). niby taka cywilizacja a syn dalej ważniejszy :/.
OdpowiedzUsuńhttp://modoemi.blogspot.com/
No niestety... Elektronicznie faktycznie są mega do przodu ale kulturalnie to porażka.
UsuńBardzo ciekawy post. Nigdy nie zainteresowałam się krajem jakim jest Korea, ale Twoja "lektura" przypadła mi do gustu :). Lubię podróżować i poznawać nowe kultury, dziękuję za ten post :)
OdpowiedzUsuńHej, dziękuje bardzo :)
UsuńOmg. . Przerażające :o
OdpowiedzUsuńFajnie się czytało, choć wiało grozą. Na pewno tutaj wrócę :)
Zapraszam serdecznie ;) obiecuje, że już takiej grozy nie będzie.
UsuńW sumie każdy kraj ma jakieś swoje (ciemne strony)
OdpowiedzUsuńW Korei nigdy nie byłam, ale nie jeden raz oglądałam filmy dokumentalne i faktycznie są dość specyficzni. Ich koreańskie kosmetyki teraz robią furorę na całym świecie...
Jeśli chodzi o zachowanie po twoim opisie nie wiem czy chciałabym tam jechać... przecież gdyby mnie jakaś stara p*** opluła to by miała koreański rolekoster.. :D to samo z metrem... za nerwowa jestem:P oni by mieli ciężki żywot że mną:P
Kosmetyki to jedna strona medalu a ich zachowanie i brak kultury to drugie. Niestety nie zrobiłabyś nic kochana bo tylko dotkniesz albo powiesz coś takiej starej raszpli to ona zaraz wzywa policje czy straż metra i niestety nie wygrasz....
UsuńCzesto oglądam filmy na ten temat na yt
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia ?
UsuńBardzo ciekawy wpis! Świetnie się czyta coś takiego: kraj widziany oczami osoby, która tam mieszka i pisze, co myśli!
OdpowiedzUsuńU mnie sama szczerość, bo niestety nie zawsze się opłaca ;) Dzięki
UsuńBardzo ciekawy post.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńO proszę, jaki fajny tekścik, dużo szczegółów a to się ceni ;) CIekawie się czytało
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo ;)
UsuńO kudę :( Jak widać wszędzie na świecie są minusy , ale w Korei dwie rzeczy mnie dobijahą- jedzenie psów i te zdrady. Masakra ! DObrze, że Twój Mąż taki nie jest Kochana ! Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńZdrady są tutaj na porządku dziennym. Na szczęście mój mąż zawsze wraca z pracy w punkt :D
UsuńBardzo fajny post, przeczytałam z przyjemnością. Przerażają mnie te kamery w toaletach i plucie na białe osoby. Wrzeszczących dzieci też nie trawię. Przykro mi,że spotkało Cię tyle nieprzyjemności ze strony Koreańczyków i szczęście, że masz " normalnego " męża. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńMój mąż jest bardzo "zeuropeizowany" już jeśli to tak mogę określić. W ogólnie rozmawiamy po koreańsku w domu :P Dzięki za pozdrowienia kochana !
UsuńOstatnio tak się zaczytałam w twoim poście, ale coś mi przerwało i potem zapomniałam dodać komentarz!
OdpowiedzUsuńO jedzeniu psiego mięsa słyszałam już nie raz, ale o tych kamerkach w publicznych toaletach i braku szacunku do kobiet, to mnie przeraża !!! Współczuję Azjatkom! Dobrze, że masz kochanego męża i żyjecie po Europejsku. Pozdrawiam cieplusieńko *-*
a ja Ci powiem, że im nie współczuje bo same sobie na takie traktowanie przyzwoliły. Gdyby zrobiły bunt i walczyły o równouprawienie to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale tutaj nikomu nie przegadzasz, bo oni mają klapki na oczach ;/
Usuńswietnie ze o tym napisałaś:)
OdpowiedzUsuńKtoś musiał :P
UsuńCo do jedzenia psów nawet się nie wypowiem bo hodowla zwierząt na paszę to temat rzeka i dostaję przy tym szału. Jednak bardzo ciekawi mnie co stało się po tym jak nakrzyczała na Ciebie pani w metrze? :D
OdpowiedzUsuńZałożmy, że w dość niemiłym tonie powiedziałam tej uprzejmej Pani, że mam takie samo prawo siedzieć na dupsku w metrze jak ona ... a nawet większe bo ona jedzie za darmo z racji wieku a ja muszę wybulić 1,5 dolara w jedną stronę :P
UsuńHah, no babuszki bywają naprawdę tragiczne :D Nie mówię, że mam jakieś uprzedzenia - zawsze miejsca ustąpię, ale niektóre rzeczywiście aż kipią ze zgryźliwości :D
UsuńNiektóre to mam wrażenie, że chętnie by przeszły do rękoczynów i wręcz za szmaty Cię z miejsca wytargały żeby sobie usiąść...
Usuńw końcu znalazłam chwile aby przeczytać wszystko na spokojnie i powiem tak, chyba bym sie nie odnalazła w tym kraju :)
OdpowiedzUsuńJa się sama sobie dziwię jak JA się odnalazłam w tym chorym kraju.
UsuńKoreę południową "znam" tylko za sprawą mojej koleżanki, która fascynuje się Azją - słuchała kpopu, oglądała dramy i się ze mną tym dzieliła - stąd kojarzę SNSD, SS501 (teraz ponoć zmienili nazwę) czy SHINee. Wiele rzeczy, które tutaj opisałaś, brzmią zaskakująco i szczerze mnie zniechęcają do tego kraju - a myślałam, że Korea Południowa jest "najnormalniejszym" spośród azjatyckich krajów :D Chyba Singapur wypada o wiele lepiej pod tym względem.
OdpowiedzUsuńZajrzę jeszcze do polecanego, "pozytywnego" wpisu o Korei. A mogę zapytać, dokąd się przeprowadzacie z mężem? :)
Wracamy do Polski ;) Tzn ja wracam w rodzinne strony a męża zabieram ze sobą oczywiście :P On też ma już dość Korei i tego, że pracuje po 12 h dziennie a wypłata jaka jest taka jest... W Singapurze nie byłam ale powiem Ci szczerze, że po mieszkaniu w Korei 2 lata już nie mam siły podróżować w żadne inne kraje Azjatyckie.
Usuńno to mnie zszokowałaś, te kamerki w toalecie normalnie nie wyobrazam sobie, szykanowanie innych osób, zwłaszcza białych i dopełniający obrazek wrzask dzieci w metrze...ech
OdpowiedzUsuńSzykanowanie białych to nic w porównaniu z obrażeniem czarnoskórych.... to dopiero "jazda". A co do dzieci, niestety wchodzą rodzicom na głowy.
UsuńBardzo mądry i interesujący post. Nie miałam pojęcia, że aż tak wygląda sytuacja w Korei..
OdpowiedzUsuńNiestety to co opisałam to prawdziwe życie...
UsuńPrzeczytałam od deski do deski, wszystko bardzo ciekawe. Myślę , że to młode pokolenie już nie będzie tak rygorystyczne i uspolecznią się bardziej i otworzą oczy na obcokrajowcow... chociaż sa ludzie i ludziska, tak jak u nas. Jednym nie przeszkadza , że jakis obcokrajowiec mieszka, inny bedzie pod nim dołki kopał. Kobiety mają przerąbane - fakt. co do jedzenia psów itp to ich tradycja, tak jak my mamy swoją, ktora dla "obcych" jest czasem nie do wyobrażenia taka np "czernina"- zupa z krwi :P U nas tradycyjna zupa... Pozdrawiam. Chcę więcej takich postów.
OdpowiedzUsuńWiesz, powiem Ci (a raczej napiszę) , że czasem te młode pokolenie jest gorsze niż starszyzna. Plują ci na buty i wyzywają od białych dziwek ;) Takie wyzwolone koreańczyki. Nie ma to tamto :D Buźka !
UsuńBardzo interesujący post. Mam pytanie odnośnie powrotu do Polski. Jakie odczucia ma twój mąż na wieść tego , że będzie tam mieszkał. Co z barierą językową? Czy będziecie mieli od razu gdzie zamieszkać i co z pracą. Czy uda się twojemu mężowi oraz tobie znaleźć pracę? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie odpowiem na Twoje pytania ale wolałabym najpierw wiedzieć komu na nie odpowiadam :) Bardzo proszę o podpisanie się, skomentowanie przez konto Google lub wysłanie maila przez zakładkę kontakt. Nie mam w zwyczaju odpowiadać na tak prywatne pytania "anonimom". Zapraszam do kontaktu :)
UsuńNie ma miejsc idealnych. Każdy kraj i każda nacja ma swoje zwyczaje i przywary. Polacy niestety też nie są zbyt tolerancyjni wobec obcych, zwłaszcza osób o innym kolorze skóry. Kobiety u nas mają tak na prawdę dwa etaty, 8 godzin w pracy i kolejne godziny w domu przy dzieciach, kuchni, gotowaniu i sprzątaniu. Kwestia szacunku to rzecz bardzo śliska. U nas też nie zawsze szacunek jest obustronny, a taki przecież powinien być. Z tego co piszesz, ja w Korei nie miałabym czego szukać i nawet niespecjalnie mnie kusi odwiedzenie tego kraju. W przeciwieństwie do Chin czy Japonii, które z przyjemnością bym zobaczyła.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne posty z tego cyklu :)
Owszem Polacy nie są tolerancyjni ale powiem Ci szczerze, że mój mąż doświadczył mnie rasistowskich akcji przez 6 miesięcy mieszkania w Polsce, niż ja przez miesiąc....
UsuńBardzo ciekawy post. Zazwyczaj o Koreii czy Japonii mówi się w samych superlatywach, jednak te kraje nie są i nigdy nie będę takie jak wyobrażają sobie Weeaboo. Mimo, iż bardzo chciałabym zobaczyć Koreę czy Japonię, to raczej bym tam nie zamieszkała :) :)
OdpowiedzUsuńWeeaboo mają "zjedzone mózgi" przez K-dramy, w których pokazuje się zupełnie nie realny świat.
UsuńCiekawy wpis, fajnie się było dowiedzieć czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Niedługo zapraszam na kolejne posty z tej serii ;)
UsuńA widziałaś może kobietę na krańcu świata odcinek o Koreii? Ciekawa jestem czy przedstawiona tam wiza Koreii jest prawdziwa czy raczej wydumana?
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam okazji zobaczyć tego odcinka, bo TVN Player nie działa w Korei nawet z zmienionym adresem IP. Z tego co słyszałam, to główna bohaterka odcinka robiła Mukbang czyli jedzenie przed kamerą by zebrać pieniądze. Wiele ludzi tak robi, co dla mnie jest śmieszne... płacić komuś by móc tą osobą oglądać jak je... Ale w sumie co się dziwić, jak koreańczycy mają obsesje na punkcie jedzenia. Co jeszcze było w tym odcinku?
UsuńPrzeczytałam, wcześniej czytałam na temat Korei Północnej - i mam jednak wrażenie, że te dwa kraje się niewiele różnią od siebie. Ot, jeden dostępny częściowo, drugi wcale. Mentalność mieszkańców niemal taka sama. Ale to wyłącznie MOJE spostrzeżenie na podstawie niniejszego wpisu i książek. pojechać, obejrzeć, zwiedzić - tak. Mieszkać na stałe - nie ma mowy. A jeśli to nie tajemnica - jaką masz możliwość pracy w domu? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jak zwykle jednym tchem i przyznam że nei zrozumiem... choć sporo zachowań jest powszechnych chyba wszędzie... nie pojmę agresji czy wyzywania kogoś za wygląd...
OdpowiedzUsuńplucie na kogoś to przecież jakiś paragraf (?)
Rozkrzyczane dzieciaki to utrapienie... mamusie zajęte... nie no ćiśnienie mi skoczyło...
Żaden kraj nie jest idealny, nie ważne czy to Korea, USA czy Szwecja.
OdpowiedzUsuńMoże ktoś czytajacy mnie nazwie mnie bestią, ale spróbowałabym zupy z psa. Skoro je się świnie czy krowe.
Powiem Ci, że to wszystko jest arcyciekawe, ale i przerażające jednocześnie! Nie wyobrażam sobie, by jakieś stare raszple się na mnie darły, bo jestem biała. O jedzeniu psów nawet nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńO pacz. Tyle rzeczy to ja nie wiedziałam. Interesuje się Koreą od półtora roku ale głównie to k-pop i dramy. Znałam tylko tą "jasną stronę" Korei. Moim marzeniem jest tam zamieszkać ale teraz się zastanawiam czy to faktycznie dobry pomysł. Piszesz że jest trudno znaleźć pracę, a ja (technik organizacji reklamy) tym bardziej będę miała problem. Chyba sobie jeszcze to przemyśle. Blog odkryłam dzisiaj przypadkiem ale będę go odwiedzać zdecydowanie częściej. Bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuń