Jak działają azjatyckie kosmetyki do farbowania na włosy europejskie?

Cześć! 

Dziś porozmawiamy sobie o włosach, i to nie byle jakich, a moich! 
Ostatnio Koreę opanował trend na kolorowe włosy i ombre we wszystkich kolorach tęczy. Wiele marek kosmetycznych.(np. Missha, Etude House, The Saem i April Skin) które na codzień mają w swojej ofercie głównie pielęgnacje i maseczki, wypuściło na rynek tak zwane farbki do włosów na kilka dni. 

Oczywiście i ja postanowiłam poeksperymentować z włosami i przekaże Wam moje Słowo Boże na ten temat...











Przez ponad 3 lata nie robiłam z włosami NIC i osiągnełam zawrotną długość, której nie miałam od czasu komunii świętej, ale wiadomo... kobieta zmienną jest i czasem przychodzą do głowy szlone pomysły. Tak też było i tym razem! 
Skuszona wizją kolorowych włosów jak za starych dobrych czasów młodzieńczych postanowiłam spróbować farbek do włosów. 

Jako, że na rynku jest tego od koloru do wyboru, spróbowałam farbki marki The Saem w kolorze Green Ash czyli popielaty zielony, a tak naprawdę kolor topielca według mnie. 
Cały bajer polegał na tym, że na umyte i mokre włosy należało nałożyć farbkę i poczekać z 30 min a potem spłukać letnią wodą. Myśłalam, że to toner do włosów, ale bardzo się myliłam, kiedy po godzinnym trzymaniu tego ustrojstwa na włosach nie miałam żadnego efektu. I tak oto przekonałam się, że te wszystkie drogeryjnie farbki to jakiś pic na wodę fotomontaż i nie ma z tonerem nic wspólnego. 
Jedynym plusem całego zabiegu było to, że koncówki włosów (tam gdzie farbka była nałożona) były miekkie i lśniące jak po dobrej odżywce z salonu. 

Zdegustowana przeszukałam koreańskie jutuby wzdłuż i wszerz i po obejrzeniu kilku recenzji wiedziałam już, że te farbki łapią kolor tylko na rozjaśnione włosy
Niestety nauczona błędami młodości w farbowaniu i rozjaśnianiu włosów nie chciałam bawić się w wytrawienie pigmentu z mojej czupryny bo później skonczyłoby się to ostrym cięciem... a odkąd mój włos jest już dość długi, stronie od nożyczek jak szczerbaty od dentysty. 

Mój niezawodny 6 zmysł podpowiadał mi, że musi być jakiś sposób na zafarbowanie włosów bez konieczności rozjaśniania. I tu na pomoc przyszedł mi już wcześniej wspomniany toner do włosów, ale włosów koreańskich

Toner który zakupiłam jest "Made in Korea" dlatego przeznaczony jest głównie na włosy azjatyckie. Tu należy wspomnieć, że azjatycki włos jest zupełnie inny niż te europejski. Jest gruby, sztywny i ciemny. Wbrew panującym przekonaniom włosy Azjatów nie są czarne. Są bardzo ale to bardzo ciemne i wg mnie mają niebieskie pigmenty bo gdy czasem mój mąż wystawi swój szlachetny włos na słońce, widzę u niego na głowie niebieskie przebłyski. 

Skoro (wg mnie) włosy azjatyckie mają niebieskie pigmenty to drogą dedukcji stwierdziłam, że warto wypróbować niebieski toner, który powinień choćby troszkę załapać na nierozjaśnionych włosach. 

I tak oto po kolejnej wycieczce na koreańskie social media, znalazłam toner marki Moeta o nazwie Pop Devil Color Treatment Ampoule w kolorze Aqua Blue.


Zanim przejdziemy dalej...  pokaże Wam typowy przykład koreańskiego - angielskiego nazwanego Korglishem. 
Rozumię, że nie każdy musi być specjalistą od angielskiego, ale....



Wracając do farbowania...

Oczywiście wszelakie tutoriale z tym tonerem jakie znalazłam na necie były na włosach rozjaśnionych więc tracąc nadzieje na kolorowe ombre, stwierdziłam, że raz kozie śmierć i położyłam dość sporą warstwę na świeżo umyte włosy, ususzone ręcznikiem. Producent zaleca trzymać kolor 10 min ale zapewne na włosach rozjaśnionych... ja trzymałam swój z 3 godziny nauczona poprzednimi farbowaniami tonerem, że im dłużej tym lepiej łapie pigment. 

Po 3 godzinach modlenia się o jakikolwiek efekt uzyskałam to:


Kolor jest dość intensywny jak na aplikacje na włosy ciemny blond. Gdzie niegdzie kolor złapał lepiej, gdzie niegdzie gorzej, więc wyszło coś w stylu "syrenkowych włosów". 

Włosy są gładkie, łatwo się roszczesują. Generalnie tonery mają dużo właściwości nawilżających i działają jak dobre maski do włosów. Tonery i farby NIE niszczą włosów. Co niszczy włos to niestety rozjaśnianie. 

Mi się efekt podoba i będę co jakieś 2-3 mycia dokładać toner by utrzymać efekt. Mam buteleczkę aż 130 ml i już żartowałam, że zrobię mężowi turkusikowego włosa. 

I tak oto tym optymistycznych i jakże kolorowym akcentem dobiegliśmy do końca notki. 

Życzę Wam cudownego weekendu! Pochwalcie się swoimi włosami!


31 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że takie kolorowe akcje lepiej wyglądają na blondzie jednak... szczególnie te wszystkie pastelowe różę, brzoskwinie... ehhh rozmarzyłam się. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak ale nie wiem czy doczytałaś do końca ale nie chciałam rozjaśniać włosów więc pastele bez białych włosów lub bardzo jasnego blondu nie wyjdą ;)

      Usuń
  2. W sumie kolor wyszedł intensywny

    OdpowiedzUsuń
  3. Efekt super. Sama miałam ochotę na kolorowe ombre (myślałam o czerwieni), kupiłam szamponetkę i efekt był zerowy :( Siostra chciała mieć włosy różowe i po piance zafarbowało się tylko kilka jaśniejszych pasm. Taki niestety los ciemnowłosych :) Szkoda, że takich tonerów nie ma w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety szamponetki i farbki są do niczego jeśli chodzi o ciemne włosy.... tutaj albo rozjaśnienie + farba albo toner i modlić się o efekty :D Ja myślę, że ten toner możesz kupić na Gmarket.com, wpisz w wyszukiwarkę Moeta Pop Devil :)

      Usuń
  4. Fajne. Mają takie zielone? Bo na mojej rudej czuprynie zielony mógłby fajnie wyglądać....Chociaż moje włosy mają to do siebie, że nawet farba Palette (wżerająca się podobno na amen) spływają mi po dwóch miesiącach i z czarnego zrobił się brązowo-kasztanowy :D
    A propos kolorku: niedawno oglądałam chińską dramę "Ice fantasy" i tam laska grająca syrenę miała w zasadzie tak samo włosy zrobione :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładnie wyszedł na Twoim ciemnym blondzie. Myślałam, że efekt wyjdzie delikatniejszy, a wyszło naprawdę fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkiem fajny efekt:) Ja bym chciała niebieskie:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Szaleństwo ;) siostra kupiła jakąś niebieską farbę, zastanawiam się, czy też nie zaszaleć, ale trochę się obawiam ;p no i pewnie bym też musiała rozjaśniać, bo jak kiedyś robiłam blond ombre, to nic to nie dała i jak to w żartach określiłyśmy "mózg się broni" :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam efekt na instastory :D Fajnie wyszedł ten kolorek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale ty jesteś odważna, ale efekt jest, do słońca widać go idealnie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Śmiejemy się z "Korglisha", a sami mamy swój "Polnish" :D

    Efekt farbowania bardzo mi się podoba, nie spodziewałam się, że wyjdzie tak intensywnie

    OdpowiedzUsuń
  11. dobry pomysł miałaś z tymi produktami made in Korea :D mnie się marzy jakiś róż lub fiolet na końcówkach tak na 1-2 mycia, ale właśnie też nie chcę rozjaśniać

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja od xx lat nawet takiej szamponetek na jedno mycie nie używam :p boże 3 godziny?? za nic w świecie by mi się nie chciało :D po 10 minutach trzymania według zaleceń to tyko byś wodę lekko zabarwiła podczas zmywania :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolor wyszedł całkiem całkiem. Mnie jednak nie bardzo podobają się takie eksperymenty. Pół mojego miasta chodzi w kolorowych czuprynach a ja się zastanawiam, gdzie tu oryginalność :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Sama planuję na urlop poszaleć z kolorem na głowie. Kupiłam sobie tą nowość od L'oreal w kolorze lilowym :). Końcówki powinno chwycić bo mam jeszcze pozostałości po rozjaśnianiu :D.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow wyszło :) Ładnie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ostatnio kupiłam farbę w sprayu, którą również miałam nałożyć na wilgotne włosy... Problem w tym, że kolor wraz z wodą spływał z moich włosów... W końcu nałożyłam go na suche włosy i jakoś się utrzymał do pierwszego mycia (w instrukcji wytrzymuje 2-3). Nie wiem, co jest nie tak z tymi kolorowymi farbami.

    OdpowiedzUsuń
  17. Efekt na włosach wygląda ciekawie. Ja jestem wierna klasycznemu ombre, myślałam o jasnoróżowych końcówkach ale na razie się nie zdecydowałam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Widziałam efekty na Insta Kochana i ogólnie jestem zaskoczona ze tak pięknie wzieło :* U mnie by się nie udało bo ma wręcz czarne naturalne włosy :( Też chciałam kolorowe włosy, ale tak jak Ty nie chce rozjaśniac koncówek czy pasemek :( Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  19. kolor ładnie wyszedł ale sama bym sobie nie zrobiła bo wolę swój blond;p

    OdpowiedzUsuń
  20. Interesting post dear! thanks for sharing xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Super efekt :) Wygląda ciekawie.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dzięki z Waszą aktywność.
Jeśli obserwujesz mojego bloga, daj znać!

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Copyright © 2014 Mint on Mars , Blogger