Akcja Migracja #4 Podsumowanie 3 lat pobytu w Korei Południowej

Cześć! 

Czas na kolejny wpis z cyklu Akcja Migracja. Jako, że jest to mój ostatni wpis będąć jeszcze w Korei, czas na małe podsumowanie.

Czy żałuje? Za czym będę tęsknić? Czy wrócę kiedykolwiek do Korei? 
Wszystkie odpowiedzi znajdziecie w tym poście. 

Będzie sentymentalnie i troszkę poważnie. 





Do Korei przyleciałam dokładnie 21 Października 2014 roku, tydzień po moich urodzinach mając przy sobie papiery do zawarcia związku małżeńskiego i wielką walizkę pierdół. 

Praktycznie miesiąc później czyli 28 Listopada wyszłam za mąż i tak zaczeła się moja koreańska przygoda, która miała trwać 2 lata. Jednak z 2 lat zrobiło się 3, bo wylatuje dokładnie 12 Października przed północą. 

Wylot do Korei, do kraju o którym miało jako-tako pojęcie ale nigdy w ramach życia codziennego, był dla mnie jedną z najważniejszych decyzji. Musiałam zostawić swoją rodzinę, znajomych, karierę zawodową bo wyleciałam świeżo po studiach magisterskich. 
Tak naprawdę to nie chciałam nigdzie się ruszać z Polski, ale będąc w związku z obcokrajowcem tak to w życiu bywa, że trzeba się poświęcić. Jeszcze przed zaręczynami, było między mną a mężem uzgodnione, że nasz pobyt w Korei będzie tymczasowy. 

Pobyt, który miał trwać 2 lata przedłużył się do 3. Z jednej strony źle bo musiałam czekać kolejny rok na powrót do kraju, ale z drugiej strony mąż ma więcej doświadczenia w swoim zawodzie i to może pomóc mu w szukaniu pracy już w Polsce. 
Każdy kij ma dwa końce. 

Absolutnie nie żałuję, że wyjechałam do Korei pomimo strasznej tęsknoty za domem. Pobyt w Azji to ogromne doświadczenie życiowe, kiedy człowiek jest zdany sam na siebie tak daleko od rodziców, którzy nie ukrywajmy, zawsze pomogą w trudnych chwilach. W Korei byliśmy skazani sami na siebie, ja i mąż. Niestety koreańska część rodziny od samego początku nie była przychylna na to małżeństwo i nawet teraz, na kilka dni przed wylotem, moje relacje z teściami są tak samo zimne i obojętne jak wcześniej. 

Tak naprawdę to dzięki pobytowi w Korei założyłam bloga i niech będzie, że i blogerką bo w końcu piszę tutaj dla Was regularnie. Wcześniej miałam znikomą wiedzę na temat pielęgnacji koreańskiej, jednak mieszkając tutaj przez tak długi okres czasu wiele się nauczyłam i zrozumiałam. To co pojełam tutaj, próbuje Wam przekazać na łamach bloga i instagrama. 

Wiem, że moje poprzednie posty o Korei były przepełnione goryczą i nie zadowoleniem do otaczającej mnie tutaj azjatyckiej rzeczywistości, ale czy jest coś za czym będę tesknić? Pewnie wiele z Was pomyślało, w tym momencie o koreańskich kosmetykach. Tak naprawdę to można je kupić on-line i offline będąc na drugim końcu świata. 

Za czym więc będę tęsknić? Za tym uczuciem podekscytowania, kiedy odliczam dni do wylotu by zobaczyć ukochaną rodzinę. Za tym, że będąc w Azji co chwila odkrywałam coś nowego, coś nieznanego a to z kultury, a to z historii. 
Życie w Korei dało mi wiele do myślenia. Wydoroślałam. Nagle z  lekka zagubionej 24 latki, która właśnie przyleciała do Korei, stałam się dojrzałą 27 latką, która trzeźwo myśli i potrafi walczyć o swoje racje. 
Oczywiście nie mogę tu nie wspomnieć o tym, że to właśnie w Korei wyszłam za mąż, zmieniłam nazwisko i stałam się czyjąś żoną. Korea już na zawsze będzie miała wydźwięk w moim życiu, nie tylko jako kraj pochodzenia mojego męża. 

Czy kiedyś wrócę do Korei? Pewnie tak, ale tylko na tydzień lub dwa w ramach wycieczki, jednak nie nastąpi to zbyt prędko. Wiele osób zarzucało mi, że nie nawidzę Azji i po co tu w ogóle przyjechałam. To nie tak moi mili.. myślę, że gdy wyjedziecie za granicę tak nagle, zostawiając wszystko w tyle, zrozumiecie mój punkt widzenia. 



Tymczasem... 

Muszę wziąć od Korei głęboki oddech. 
Poukładać moje życie na nowo w Polsce. 
Znaleźć nową pracę, dokształcić się.
Odnowić stare kontakty, zostać matką.

Do następnego, 











32 komentarze:

  1. Wielki krok w życiu taki wyjazd, ale czasami trzeba. Dobrze, że wracasz! 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjazd za granicę do tak odległego kraju to musiało być wielkie przeżycie. Z jednej strony na pewno fajnie było być tak daleko i w odmiennej kulturze i w ogóle, ale tutaj na miejscu - czyt. w Polsce - to tak swojsko jest :) Wiele osób może nie rozumieć tego, że w takim miejscu jak "egzotyczna" Korea może być komuś źle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci jak najlepszego czasu w Polsce! Teraz czas na Twojego męża do zaklimatyzowania się w nowym miejscu. Jego spostrzeżenia mogą być naprawdę intrygujące ! Aż nie mogę się doczekać żeby o tym poczytać! :D
    Tym samym ja zaczynam oswajać się z moim nowym miejscem zamieszkania w Hiszpanii:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Łatwo każdemu oceniać ale jeżeli oni byliby na twoim miejscu dopiero by zrozumieli :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie podziwiam Twoją odwagę, serce nie sługa jak to się mówi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No widzisz kochana, ty spędziłaś 3 lata w Korei a mi w przyszłym roku w marcu stuknie 10 lat w Irlandii !!! Dekada to naprawdę bardzo długo ale doskonale cię rozumiem, choć u mnie to całkiem inna historia. I również nie mogę się doczekać przyszłego roku (bardziej połowy) i powrotu do utęsknionej Polski. Wszystkiego dobrego i powodzonka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki za to, żeby u nas Ci się ułożyło ;) Wiem jak bardzo ja znienawidziłam miasto, do którego wyniosłam się w sumie bez większego zastanowienia, więc domyślam się, jak fatalnie musiałaś się czuć Ty. To doświadczenie 3letnie naprawdę jest najcenniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. będziesz miała teraz co wspominać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkiego dobrego na to NOWE co się wydarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Życie zagranicą to zawsze cenna lekcja. Czasem ma więcej plus, czasem minusów, ale doświadczenie zdobyte podczas mieszkania bez swoich bliskich na wyciągnięcie ręki, ani przyjaciół, daleko od swojego kraju zawsze procentuje!

    OdpowiedzUsuń
  11. Powodzenia w układaniu życia, i witamy na nowo w Polsce:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, że udało Ci się jednak wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow ja bym się bała, jednak zawsze jest obawa że na miejsu coś nie wyjdzie i zostanie się samemu, ale podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. kochana mam nadzieję że się zobaczymy jak już będziesz w Polsce :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Podziwiam Cię, że byłaś w stanie wszystko rzucić i wyjechać na drugi koniec świata :). Ale z drugiej strony wiedziałaś, że wrócisz do Polski, więc to swojego rodzaju przygoda :). Powodzenia zatem w przeprowadzce, zwłaszcza dla Twojego męża, bo pierwsze miesiące na pewno nie będą dla niego łatwe, ale razem dacie na pewno radę :D.

    OdpowiedzUsuń
  16. Taki wyjazd wymaga wielkiej odwagi, gratuluję! :) czasami niestety trzeba rzucić wszystko i jechać na drugi koniec świata, ale to wspaniała przygoda, a radość z powrotu do rodziny po takim czasie musi być ogromna :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Trzymam kciuki za poskładanie się PL, ale pewnie będzie łatwiej niż tam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pozostaje trzymać kciuki, żeby się Wam w Polsce ułożyło.

    OdpowiedzUsuń
  19. Życzę Ci powodzenia, świetnie, że wracasz do kraju :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Życzę Wam powodzenia z przeprowadzką i wszystkiego dobrego na nowym etapie życia! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeszcze tylko tydzień kochana! Tu będzie ci lepiej :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Może jeszcze okazać się w Polsce, że zatęsknisz za Koreą, bo jak to mówią, wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja rozumiem doskonale Twoje odczucia względem tego kraju.
    Zupełnie inaczej człowiek funkcjonuje tam, gdzie mu dobrze i ma wsparcie innych.
    Prawdopodobnie, gdybyś miała innych teściów (którzy Cię wspierają i są przynajmniej mili), to i Twoje (a właściwie Wasze) życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
    Wiadomo, że wszystko ma swoje plusy i minusy, ale to dobrze, że w końcu przyjedziecie do Polski i będziecie mogli zacząć od nowa :).

    OdpowiedzUsuń
  24. rozumiem doskonale niechęć do korei, mieszkałam tam niecałe polroku ale i po takim czasie miałam trochę dość :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Podziwiam Cię za odwagę! Ja nie potrafiłabym rzucic wszystkiego i wyjechać do innego kraju. Fajnie jednak,że już wkrótce znowu będziesz wśród swoich 😄
    Buziaki! 😘😘
    www.calm-inside-the-storm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Oj tam zobaczysz, szybko sobie poradzicie, a z językiem Twój mąż nie powinien mieć problemu ze znalezieniem pracy w tym sektorze, bo z tego co sama się orientowałam duże firmy z Azji nawet chętniej przyjmują jak znasz koreański czy chiński niż jak nie znasz. Jak to mówią, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, te 3 lata to fajna odmiana, ciekawi mnie jak zareagujesz na to co się u nas w kraju dzieje po przyjeździe, bo na pewno sporo się pozmieniało. Bezpiecznej podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  27. U nas wyjazd na 2 lata skonczyl sie na tym, ze w ogole nie zamierzamy wracac (na dzien dzisiejszy oczywiscie :P). Najwazniejsze, zebys ty byla zadowolona z tej decyzji i niczego nie zalowala.

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam kolegę, który bardzo często tam jeździ ;) przygoda niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  29. Na pewno ważne doświadczenie w Twoim życiu, ale wracaj już do nas! Teraz mąż będzie miał pod górkę trochę i się zamienicie rolami.. Hihi

    Turkusowa Sowa

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo duże doświadczenie masz za sobą, szanuję! Sama jeżdżę dużo, mieszkam już w trzecim miejscu, ale w Polsce :) Fajnie, że wróciłaś, może kiedyś się spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie zawsze coś lubimy, ale i tak za tym tęsknimy. Powodzenia w Polsce ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dzięki z Waszą aktywność.
Jeśli obserwujesz mojego bloga, daj znać!

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Copyright © 2014 Mint on Mars , Blogger