Jak to jest być kobietą w Korei? Celebrowanie międzynarodowego dnia kobiet w Korei.
Hej!
Dziś dzień szczególny dla każdej z Nas, mowa tu o Dniu Kobiet. Może nie każda wie, ale ten dzień celebrowany jest 8 Marca nie tylko w Polsce, ale na świecie.
Z tej okazji przygotowałam specjalny post, mówiący o kobietach w Korei i ich traktowaniu przez pryzmat społeczeństwa.
Od razu zaznaczam, że post ten jest tylko i wyłącznie moją opinią, i jeśli drogi czytelniku masz inne zdanie na ten temat, chętnie wejdę w kulturalną dyskusję bez hejtu.
Z tej okazji przygotowałam specjalny post, mówiący o kobietach w Korei i ich traktowaniu przez pryzmat społeczeństwa.
Od razu zaznaczam, że post ten jest tylko i wyłącznie moją opinią, i jeśli drogi czytelniku masz inne zdanie na ten temat, chętnie wejdę w kulturalną dyskusję bez hejtu.
Mój post został zainspirowany tak naprawdę faktem, że mimo, że jest to międzynarodowy Dzień Kobiet, to w Korei się go nie obchodzi. Co więcej, śmię twierdzić, że conajmniej połowa koreańczyków (tych, którzy nigdy nie mieli styczności z kulturą inną niż koreańska) nawet nie mają pojęcia, że taki dzień istnieje.
Przykro mi to stwierdzić, ale jeśli chodzi o kulturę i czerpanie z innych krajów, to Korea wypada na tym tle bardzo słabo. Owszem są Walentynki, ale z lekkim twistem, bo to KOBIETA musi podarować coś słodkiego (przeważanie ręcznie robione czekoladki) facetowi, a ten w ramach podziękowań (jeśli chce oczywiście) może jej podarować kwiaty czy mała drobnostkę miesiąć później czyli 14 Marca z okazji "White Day" (pl. Biały Dzień). Moim zdaniem to tylko infantylne święto na znak miłości ale jednak widać tutaj rolę kobiety w koreańskim społeczeństwie.
To ONA musi pierwsza, to ONA musi dbać o faceta a mężczyzna EWENTUALNIE się jej zrewanżuje.
W typowej rodzinie koreańskiej, kobieta nie ma tak naprawdę nic do gadania. Wszystkie decyzje podejmuje ojciec a potem mąż. Kobieta ma siedzieć w domu, patrzeć na programy kulinarne (ewentualnie telezakupy), gotować, rodzić dzieci, sprzątać. Jak już wspomniałam w moich poprzednich wpisach na temat Korei (między innymi tutaj) kobieta po ślubie przechodzi do rodziny męża, od razu rodzi dzieci i nie pracuje do końca swoich dni. Większość kobiet nie chce pracować, bo tak zostały wychowane, że po ślubie mają siedzieć w domu i pilnować ogniska, aczkolwiek wiem, że niektóre chętnie wróciły by do pracy zawodowej, kiedy dziecko podrośnie, ale nie mogą, bo nie pozwala im na to mąż i jego rodzina.
Co do rodziny męża, oczywiście kobieta powinna być jej totalnie oddana, dobrze "służyć" teściom, do tego stopnia, że powinna pojechać do ich domu i im posprzątać albo umyć naczynia, ugotować czy zaoferować inne formy pomocy. Rozumie to i nie mam tu nic przeciwko pomaganiu teściom i sobie nawzajem, ale magiczne słowo "proszę" potrafi naprawdę wiele zmienić. Niestety moi teściowie takiego słowa nie znają, i stereotypowo żądają ode mnie cudów na kiju.
I oto też macie odpowiedź, dlaczego "drę koty" z rodzicami męża i unikamy się nawzajem. I dlaczego już niedługo "porywam" męża na drugi koniec świata do Polski.
Na szczęście, mieszkając tutaj już 2,5 roku zauważyłam, że pozycja kobiety zmienia się w społeczeństwie. Coraz to więcej młodych dziewczyn studiuje i pracuje godząc to wszystko z byciem matką i gospodynią domową. Bardzo mnie to cieszy, bo koreanki powinny walczyć o swoją pozycję w społeczeństwie.
Nie wiem jak to wygląda w innych krajach azjatyckich, ale podejrzewam, że niestety jest podobnie i kobieta ma być podporządkowana.
Teraz pewnie wiele z Was zada sobie pytanie: "Skoro tak narzeka, dlaczego sama wyszła za mąż za koreańczyka?". Otóż odpowiedź jest prosta. Mój mąż od samego początku, kiedy to poznaliśmy się w 2009 roku był bardzo otwarty na kulturę innych krajów, uczył się języka angielskiego i chciał podróżować po świecie. Dlatego te X lat temu daliśmy sobie szansę. Gdybym wiedziała, że jednak mój partner jest zamknięty na świat i twierdzi, że kultura koreańska jest najlepsza to niestety nasza historia miłosna nie skończyłaby się happy endem. Są oczywiście extremalne przypadki, gdzie obcokrajowiec wchodzi w związek z koreańczykiem i przyjmuje wszystko z jego kultury, totalnie zatracając swoją.
Na sam koniec zostawiam Wam "smaczek", wykres pokazujący najlepsze i najgorsze miejsca pracy dla kobiet na świecie... Niestety Korea jest na szarym końcu. Pełen wykres i artykuł do przeczytania tutaj.
Nie zapominajmy też o tym, że kobieta w Korei jest zewsząd atakowana kosmetykami, reklamami jak wyglądać pięknie oraz ulotkami klinik chirurgi plastycznej. Ale o tym chętnie opowiem w innej notce. Dajcie koniecznie znać, czy chcielibyście poczytać o kanonach piękna w Korei.
Do zobaczenia,
Jak napisałaś.. decydując się na związek z kimś ze skrajnie innego kręgu kulturowego należy się spodziewać, że tarcia będą wcześniej czy później. Smutne jest to, że z Twojego postu przebija tak duża gorycz.
OdpowiedzUsuńWyrażam swoją opinie :) Na szczęście wszystko w Korei zmienia się na lepsze.
UsuńAle pojechałaś ostro! A na mojego męża mieszkanie i praca w Korei źle działa - bo kwiatka nie przyniósł :( Na szczęście ja traktuję takie święta z przymrużeniem oka, bo kochamy i szanujemy się cały czas.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie jest kolorowo, ale mam nadzieję, że z biegiem lat będzie o wiele lepiej. A co do męża, oj nie ładnie. Na dzień chłopaka nie kup mu piwka ;)
UsuńSzkoda, że nie wszędzie kobieta jest traktowana tak jak powinna :( Życzę Ci dużo wytrwałości i miłości! :)
OdpowiedzUsuńMasz rację "porywaj" męża do Polski, tam ciężko żyć kobietom. Może im to odpowiada, ale Tobie z pewnością, nie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOwszem "porywam" ale to nasza wspólna decyzja, żeby nie było, że zmusiłam męża do opuszczenia kraju. On też nie czuje się dobrze w Korei bo jako informatyk-programista, w Europie ma większe szanse na lepszą karierę niż w Korei. Dzięki za pozdrowienia :)
Usuńprzybywam z przyszlosci i chce powiedzic ze w plsce juz nie est tak kolorowo xD
UsuńOjej, nie wiedziałam, że w Korei społeczeństwo pod niektórymi względami dalej jest takie zacofane (inaczej się tego nazwać nie da). Nie podoba mi się to, jaką rolę kobietom się tam przypisuje.
OdpowiedzUsuńNo cóż, kiedy napisałam na pewnym forum, że Korea jest krajem "zacofanym" została zjedzona do żywego ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że nie miałam pojęcia o takim postrzeganiu. Nie chciałabym tak żyć...
OdpowiedzUsuńDla mnie w ogóle taki stereotyp kobiety, która ma siedzieć w domu, zajmować się dziećmi i skakać koło męża , to totalna bzdura. Niestety tak się dzieje nie tylko w Korei. Wiele moich znajomych, tutaj w Polsce też ma problem ze swoim mężem, bo jemu się wydaje, że on z racji bycia facetem ma być obsługiwany przez swoją żonę. Masakra. Sama zresztą miałam podobny problem z poprzednim facetem. Jego matce też było trudno zrozumieć, że jakiejś kobiecie może to nie odpowiadać, zwłaszcza jak oboje pracują. W polskich domach często jest tak, że kobieta, mimo normalnej pracy na cały etat, musi sprzątać, gotować i ogarniać dzieci, i męża. Bo tak się idiotycznie utarło. Dziewczyny, nie dajmy się, bo serio nie warto. Żyjąc z kimś dzielmy się obowiązkami uczciwie i po równo. Dlaczego jedna strona ma mieć lepiej kosztem drugiej? To nie fair.
OdpowiedzUsuńDobrze było przeczytać coś takiego szczerego, z osobistej perspektywy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPolska na piątym miejscu?! nie wierzę jakoś :) U nas w niektórych regionach też kobiety niestety też są traktowane podobnie . Maja siedzieć w domu i rodzić dzieci. Takie jest kuzynostwo mego męża, tylko żerują na 500+ i jest wielkie zdziwienie że trzy lata po ślubie jeszcze dzieci nie mamy. Taka karierowiczka ze mnie straszna...a my mamy po prostu na razie inne plany i marzenia.
OdpowiedzUsuńO też znam takich "cwaniaczków" na 500 + ;)
UsuńNawet nie miałam pojęcia, że gdzieś na świecie ktoś może nie wiedzieć, zę jest coś takiego jak Dzień Kobiet...
OdpowiedzUsuńMożna nie obchodzić, ale wiedzieć się wie - tak myślałam...
A widzisz, są kraje (podejrzewam, że nie tylko Korea) gdzie nawet nie wiedzą, że istnieje Dzień Kobiet
UsuńCóż bardzo lubię czytać książki, gdzie rzecz dzieje się w Japonii lub Chinach (z tym, że przeważnie wszystko dzieje się wieki temu) i w prawie w każdej spotykałam się właśnie z tym modelem, że młoda kobieta po ślubie idzie do rodziny męża i "oddaje" im się na własność i usługi. Z tego co piszesz widzę, że w Korei obowiązuje taki sam model. (A to podobno kobiety w Polsce są uciśnione, mają źle i protestują co chwilę).
OdpowiedzUsuńNo to już wiem, dlaczego nie lubisz swojej teściowej ^^ ;-D
Dziwi mnie, że Polska jest tak wysoko w rankingu :) Ale widziałam, że dostałaś od męża piękne róże i duży + dla niego! :)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje wpisy o Korei :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twojego bloga bo zawsze dowiaduje się ciekawych rzeczy :) dla nas to dziwne, że to kobiety muszę "ubiegać" o mężczyzn, ale tak jak piszesz wszystko tak naprawdę zależy od człowieka:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDokładnie, u nas to facet lata za kobitką a nie odwrotnie :P
Usuńo jesteśmy na 5 miejscu :)
OdpowiedzUsuńO jejku, na posta trafiłam dopiero teraz, po tym jak napisałam już komentarz na instagramie. Muszę przyznać, że trochę mnie zdziwiłaś tym, jak kobieta traktowana jest w Korei. Na szczęście wszystko powoli się zmienia :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za udaną przeprowadzkę do Polski :)
W Europie kiedyś też tak było, widać zmiany w mentalności społeczeństwa szybciej po prostu zaszły w krajach europejskich niż tam, ale przypuszczam, że Tobie nie jest tam łatwo. Dobrze więc, że wracasz i myślę, że Twojemu mężowi, jeśli jest on taki otwarty, będzie tutaj lepiej niż Tobie tam.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że w PL będzie mu lepiej i łatwiej. On tez się dobrze na to zapatruje. Jako programista-informatyk ma nadzieję, na lepsze zarobki i możliwość kształcenia się w zawodzie.
UsuńMyślałam, że Korea jest taka bardziej "postępowa" jeśli chodzi o traktowanie kobiet... No ale dobrze, że choć trochę się to zmienia na plus;)
OdpowiedzUsuńPrzyklasne! W Japonii to samo. Moj maz to nie Japonczyk i pewnie dlatego
OdpowiedzUsuńWszystko sie trzyma, ale co chwile spotykam sie z absurdami antykobiecymi nawet od dzieciakow! Sa poniekad podyktowane aspektami kulturowymi, ale w kraju gdzeHameryka to bostwo... pozostajw tylko zyc swoim
Zyciem. Pozdrawiam zza morza
:)
O właśnie... dzieci koreańskie też od małego są wychowywane wobec swojej "przyszłej życiowej roli" czyli albo sługa albo Pan i władca .... dzięki za pozdrowienia! :)
UsuńI zawsze sie ciesze, z emoj maz ot goraco krwisty Latynos :) to sprawia, ze zycie w Japonii jets o niebo lepsze!
UsuńSzwajcaria tez nisko na wykresie... Dzien Kobiet przechodzi tutaj zupelnie bez echa
OdpowiedzUsuńDobrze, że wszystko zaczyna się powoli zmieniać na lepsze dla kobiet w Korei, choć pewnie jeszcze długa droga przed nimi. Jestem ciekawa, co o tym wszystkim myślą Koreanki i jak się czują w roli, którą im odgórnie przydzielono :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis i cieszę sie ,ze mąż nie jest typowym mężczyznom w swoim kraju . Z chęcią poczytam o kulcie kosmetycznym w Korei .
OdpowiedzUsuńTaki post niedługo się pojawi ^^
UsuńŚwietny post, cieszę się, że pokazałaś nie tylko cukierkową stronę, ale podeszłaś do sprawy realistycznie. Mój facet też jest z innego kręgu kulturowego, choć póki co tarć nie było. Trzymam kciuki za młode Koreanki!
OdpowiedzUsuńCHętnie poczytam o tych kanonach w Korei, Trochę smutny ten Twój post , bo rusza mnie to że jest taka relacja z Twoimi teściami :(
OdpowiedzUsuńJa się nie przejmuje, to i Ty się nie przejmuj kochana :*
UsuńMyślę,że to nie problem tylko Korei i bo u nas nie lepiej;) fajnie, ze Twój maz jest otwarty na świat .
OdpowiedzUsuńGdyby nie był otwarty to nie byłabym jego żoną ;)
UsuńNa szczęście zaraz wracasz :) Juz nie długo bedzie lepiej, czasami musi byc gorzej aby docenic to co się miało :)
OdpowiedzUsuńNie mówię, że wszystko w Korei jest złe, ale niektóre aspekty są tak anty kobiece, że aż mi rączki opadają :(
UsuńPolska na 5 miejscu? To chyba jaja jakieś XD Wydaje mi się, że wszystko zależy od ludzi, wszędzie różne osoby się trafią, ja znowu zauważam, że wiele moich koleżanek planuje tylko rodzić i nic więcej nie robić, dla mnie to przerażające, jakby nie miały innych celów w życiu niż pobicie rekordu w pobieranych świadczeniach takich jak 500+. Z tego co wiem to w Japonii jest podobnie, zawsze rodzina męża jest tą ważną, znowu u nas, a przynajmniej w moim otoczeniu zauważyłam, że zazwyczaj to jednak rodzice żony są ważniejsi. Nie wiem czy widziałaś reklamę SK-II na Chiny własnie mówiącą o rynku panien młodych i jak to rodzice chcą na siłę dziecku znaleźć męża czy żonę. A tak jeszcze z tego co widzę, w Polsce mało kiedy na dzień kobiet słyszę życzenia, ale na dzień kobiet moi znajomi z Ukrainy czy Rosji zawsze wysyłają chociaż wiadomość czy sms, bo tak wypada.
OdpowiedzUsuńWidzisz, Polska na 5 miejscu więc nie ma tak źle ;) W sumie to dobrze bo gdy wrócę do kraju to zamierzasz poszukać jakieś roboty chociażby na pół etatu ^^
UsuńKarolino, Twojego bloga czytam od bardzo dawna i za każdym razem z wielką uwagą i przyjemnością zapoznaję się z treścią kolejnych wpisów, a na te o kulturze Korei czekam z niecierpliwością. Twoje spostrzeżenia na temat sytuacji kobiet Korei oszołomiły mnie i rozszerzyły znacznie spektrum postrzegania pewnych kwestii. Bo rzeczywiście - teraz kanon urody wydaje się być raczej narzędziem opresyjnym niż rajską kraina kosmetyków doskonałych. Kobieta ma jasno narzuconą rolę i tak łatwo odbiera się jej prawo do rozwoju i eksponowania siebie. Nie mogę się zgodzić z bezsilnością wobec takiego stanu rzeczy i taka dysharmonia pomiędzy pozycja wszechwładnego mężczyzny, a jego partnerki zredukowanej do pomocniczki i ozdoby. Wiem, że może nieco upraszczam i równocześnie cieszy mnie, że choć opornie, sytuacja kobiet w Korei powoli ulega zmianie. Oby jak najszybciej zrzucili ten archaizm.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za Twoja siłę w relacjach z tesciami i wypatruję pierwszych postów z nowej serii. Jestem nieziemsko ciekawa, jak przebiegnie projekt. 😄🎀
Wow, bardzo dziękuję za tak cudowne słowa ^^ Wpisy o Korei będą pokazywać się też w miarę regularnie gdy już będę w Polsce.
UsuńA ja powiem kochana że jesteś odważną kobietką ;)) Korea zawsze wzbudza we mnie dużą rezerwę - jest takie wiesz przytrzymanie się i niepewność. Nie jest to kraj który chciałabym zwiedzić ;) Nie jestem zamknięta na inne kultury ani kraje, ale akurat ten wzbudza we mnie takie a nie inne emocje ;)
OdpowiedzUsuńJa to jestem straszna domina ;D Więc żaden Koreańczyk by ze mną nie wytrzymał :D Bo no musi być po mojemu :D i to ja w naszym domu mam najwięcej do powiedzenia ! :)
Zostaję tu na dłużej i obserwuję ;) Bo mi się tu podoba ;) I wiem że dowiem się tu zawsze czegoś nowego ;* Całusy
Hej, dziękuję za obserwację ^^ Co do bycia dominą itp, to ja też noszę spodnie w tym związku i mój mąż jako tako nie ma dużo do gadania :D Buziaki!
UsuńInteresujący wpis! Dobrze, że mąż nie jest typowym mężczyznom w swoim kraju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:)
xxBasia
Dobrze, że wracasz z mężem do Polski, w takim podporzadkowanym kraju, też nie mogłabym żyć !!!
OdpowiedzUsuńUważam, że obcokrajowiec jest dobrym materiałem na partnera pod warunkiem, że jest "otwarty". Jeśli uważa, ze jego kultura jest najlepsza i tak ma być to niestety nic z tego nie wyniknie.
OdpowiedzUsuńPisałaś kiedyś, że rodzina męża Cię nie akceptuje, czy mogłabyś coś więcej na ten temat napisać czy to zbyt osobista kwestia?
Raczej nie chcę aż tak bardzo "brudów" rodzinnych wywlekać na forum.
UsuńMyślę, że jeśli wychowujesz się w tej kulturze, to przyjmujesz to wszystko jako normę, bo nie wiesz, że można żyć inaczej. Jestem również pewna, że wiele kobiet z przyjemnością rezygnują z pracy by zostać w domu z dziećmi i zajmować się rodziną. Ciekawe co się dzieje w takiej rodzinie gdy kobieta (lub mężczyzna) nie mogą mieć dziecka?
OdpowiedzUsuńU nas przyjęło się, że kobieta zajmuje się domem i mężem, gotuje, sprząta, pierze, robi zakupy, rodzi i zajmuje się dziećmi i na dodatek pracuje na pełnym etacie, a facet po prostu sobie jest. I też wiele rodzin żyje w takim właśnie modelu. Wszystko jest ok tak długo, jak obydwu stronom taki układ odpowiada.