Odrobina Tajwanu na co dzień. Annie's Way Mask Gallery - recenzja masek

Cześć!

Jak minął Wam weekend? Ja spędziłam dwa dni na studiach podyplomowych i potrzebuje chwili relaksu i odprężenia dla mojej skóry. 

W związku z tym od rana urządzam sobie "mini spa" tajwańskimi kosmetykami firmy Annie's Way

Nigdy na moim blogu nie było jeszcze "Tajwańczyków" ;) 




Dawno, dawno temu w odległej galaktyce... (przepraszam, to nie ta bajka), dostałam paczkę z kosmetykami do testów z Tajwańskiej firmy Annie's Way. Zgodziłam się przetestować ich produkty bo nigdy nie miałam do czynienia z "Tajwańczykami".

W paczce znajdowały się 3 maseczki i wielki kubeł maseczki żelowej. Annie'sWay Mask Gallery jak sama nazwa wskazuje, to producent przeróżnych masek do twarzy. W swojej ofercie mają kilka kosmetykow typowych dla "skin care" ale głównie oferują mazidła do twarzy i maski w płachcie. 

1. Arbutin + Hyaluronic Acid Brightening Jelly Mask


Kubeł maski żelowej, którą cieńką warstwą nakładamy na całą twarz lub wybrane obszary. Po okolo 15-20 minutach ściągamy i cieszymy się ujędrnioną i nawilżoną skóra, bo maseczka ma w sobie dość dużą zawartość kwasu hialuronowego. 
Wielki plus za dołączoną do zestawu szpatułkę bo nie cierpie nakładać jakiegokolwiek żelu gołymi dłońmi. Od razu mnie to odrzuca. 

Ta maseczka kosztuje 350 dolarów.... ale tajwańskich! Jest to około 40 złotych. 

2. Green Tea Bubble Tea Invisible Silk Mask 


Jak mówi stare porzekadło.... maseczek w płachcie nigdy nie za wiele. Z całego zestawu, który dostałam, wpadła mi w oko maseczka "Bubble Tea". Wiecie, że oryginalne Bubble Tea pochodzi właśnie z Tajwanu? 

Maseczka miała zapach zielonej herbaty, którą uwielbiam chyba bardziej niż kawę. Dobrze nasączona, na bardzo cieniutkiej tkaninie. 

Koszt 60 dolarów tajwańskich czyli 7 złotych. 


Proszę bardzo jak na rasową blogerkę przystało, moja poranna facjata z maseczką. I to w rozmiarze XXL ;) 






Używacie maseczek w formie żelu czy pasty
lub wolicie maseczki w płachcie?

Do następnego, 

39 komentarzy:

  1. Maseczka w płachcie wydaje się być super! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co jak co, ale Ty też lubisz Koreę i maseczki w płachcie ;)

      Usuń
  2. Maseczka w płachcie to jest to! Moja ulubiona forma masek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja też bo jest bezproblemowa. Nakładasz i robota sama się zrobi.

      Usuń
  3. Obie zapowiadają się naprawdę ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do tej pory używałam tylko tradycyjnych saszetkowych maseczek :) I chociaż mam kilka (nagromadziłam ich) maseczek w płachcie, to jeszcze się nie przekonałam, żeby je użyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dobra maseczka za tak ie wiele? super! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubie maseczki w płachcie ale chętnie bym przetestowała tą żelową nigdy jeszcze takiej nie miałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobaja mi sie takie nietypowe kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o tej firmie. Gdzie są dostępne ich produkty? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stronach z Azjatykami ale niestety nie w Polsce + na Ebayu coś znajdziesz. ;)

      Usuń
  9. Mega zaciekawiła mnie ta maseczka tym bardziej że właśnie uwielbiam takowe maseczki .
    Samych przyjemności w nowym roku :*

    Gdybyś miała ochotę to serdecznie zapraszam Cię na bloga swojej Przyjaciółki , która również jak i Ty chwyta piękne obrazy w swój obiektyw i pisze posty płynące prosto z serca dla drugiego człowieka .

    ---> odnowionaja.blogspot.com

    Pozdrawiam bardzo serdecznie Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Sylwia, ale na drugi raz proszę nie wrzucaj linków do komentarza :)

      Usuń
  10. Ja lubię żelowe formuły i moje dłonie też;). Ta z zieloną herbatą na pewno będzie miła w stosowaniu, ze względu na zapach. Miłego używania maseczek:)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja właśnie nie przepadam za maseczkami na płachcie - mało ich testowałam i nie natrafiłam na żadną dobrą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Też lubię maski w płachie, są wygodne w użyciu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Za 40 zł sama mogłabym taką maseczkę wypróbować ;) z początku przeraziła mnie kwota 350 dolców i sobie myślę eeee..... Z ich kosmetykami jeszcze nie miałam okazji się poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. maseczka wygląda cudownie i samo opakowanie jej mnie zachwyciło :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zdecydowanie najchętniej sięgam po płachty, idealne maseczki dla leniuchów :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Juz Ci to pisałam, jesteś polską królowa maseczek w płacie :) I kurde, czemu nie miałam Cię w obserwowanych, jak miąłam?! :/ Ale nadrobiłam już :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne maseczki w płachcie i te opakowania <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe produkty, mimo że ja nie jestem jakoś specjalnie przekonana do azjatyckiej pielęgnacji ;) Dlaczego? Nie wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm wiesz, że zawsze możesz się poradzić mnie jeśli nie jesteś czegoś pewna :)

      Usuń
  19. Nie znam tej marki, kosmetyki wydają się naprawdę fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Maseczka wygląda fajnie, w sumie kolorystycznie mega podoba do cery ;)
    A ten żel jak cenę napisałaś to mnie przestraszyłaś hehe, póżniej doczytując było lepiej bo 40 zł to jeszcze nie dużo ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham wszelkie maski, te w płacie znowu wysuwają się na pierwszy plan :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Pielęgnacja koreańska to coś, czym jestem zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ostatnio bardzo lubie maski w placie, o ilw trzyma sie ona na twarzy i nie musze z nia lezec.
    Obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak niektóre maseczki potrafią spadać z twarzy. Znam to z autopsji.

      Usuń
  24. Moja relacja z maseczkami jest trudna :D one by chciały ja bym chciała ale nie zawsze wychodzi :D, a tak naprawdę to leń maseczkowy jestem! Widzę różnicę jak je robię a i tak mi się nie chce

    OdpowiedzUsuń
  25. do maseczek w płachcie jakoś się nie mogę przekonać

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dzięki z Waszą aktywność.
Jeśli obserwujesz mojego bloga, daj znać!

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Copyright © 2014 Mint on Mars , Blogger