Czy The Saem ICELAND Hydrating Ice Stick wybawił mnie od efektu pandy?

Cześć!

Dziś będzie notka typowa koreańsko-kosmetyczna. Przeglądniemy sobie zastosowanie i właściwości sticku pod oczy w kształcie misia polarnego od firmy The Saem, a dokładnie ICELAND Hydrating Ice Stick. 

Czy misiek działał jak powinien i przyniósł ulgę moim sińcom po oczami czy jednak nadal miałam efekt pandy? 

Bierzemy pod lupę tego gagatka bez taryfy ulgowej...


Koreańskie kosmetyki mają to do siebie, że nawet niedziałające buble i taniochę pakują w extra słodkie (kup natychmiast) opakowania, które no niestety chcąc nie chąc kuszą.... a portfel płacze.



Tak też było w przypadku zakupu tego oto stick'a do oczu, a raczej pod oczy bo nikt raczej kosmetyków strice do oczu nie aplikuje. 
Skuszona przebombowym opakowaniem w kształcie misia polarnego z ogonkiem na dupci, kupiłam stick z zawartością wody z Islandii, który miał chłodzić, nawilżać, rozjaśniać wory pod oczami i wszystko co możliwe... A wiadomo, że jak coś jest 83894093 w jednym to jest na nic... 



Za cenę około 10 $ dostajemy 8 gram produktu. Czy to dużo? Czy to mało? Nie wiem, ale mi przy regularnym stosowaniu codziennie wieczorem, stick wystarczył na miesiąc.



Czy jest w nim woda z Islandii jak gwarantuje producent? Moim zdaniem nie, to zwykły pić reklamowy bo gdzie tam Korei do Islandii. 

Czy chłodzi okolice pod oczami? Tak ale jedynie zaraz po aplikacji i efekt chłodu utrzymuje się kilka sekund. 

Czy ma jakiś zapach? Ma lekki zapach kosmetyczno-pudrowy, może troszkę jak cukierki lodowe. 

Czy wygładza i niweluje cienie pod oczami? Nie... i tutaj jestem najbardziej rozżalona. Bo co jak co, ale każda Pani chce się pozbyć efektu pandy, która nie spała 4 doby z rzędu... 


Ten stick to fajny gadżet na wyjazd z kumpelami-blogerkami, kiedy chcesz się pochwalić co fajnego masz w swojej wieczornej pielęgnacji. 
Dla mnie to taki "meh"... średnio fajne, ale też nie 100% bubel. 
Raczej do niego nie wrócę. 

Gdyby ktoś był zainteresowany, to podobny, chłodząco-nawilżający stick pod oczy ma Tony Moly (w kształcie pandy).


Używałyście kiedyś sticków pod oczy, czy raczej
wolicie kremy i żele?

Do następnego, 










10 komentarzy:

  1. Zdecydowanie kremy i ewentualnie dobry korektor:D
    Faktycznie wygląda uroczo. Jedyny plus ze opuściłam Seul- nie kuszą mnie te piękne kosmetyki, a mój portfel płacze mniej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ee dupa :P a wygląda tak słodko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda faktycznie uroczo, ale szkoda że tak fajnie już nie działa ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... właśnie Tony Molly! Wiedziałam, że widziałam już coś podobnego chyba u Mariki z bloga Porcelanowe włosy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm, no tak, te opakowanie są słodkie, takie dziewczynkowe, prawda?;) A działanie nie zachwyca więc pewnie lepiej poszukać czegoś skuteczniejszego;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie wolę kremy , lubię jak troszkę dłużej się wchlaniaja . Opakowanie super słodkie:) !

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja go kooocham :D Jest ze mną już długo, zawsze najbliżej :D ❤

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dzięki z Waszą aktywność.
Jeśli obserwujesz mojego bloga, daj znać!

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Copyright © 2014 Mint on Mars , Blogger